11 czerwca 2010

4 pory roku w jeden dzien

Dzisiejsza noc była zimna. Już zapowiadała się zimno, ponieważ wieczorem przyszedł… halny? :p na pewno mają jakąś swoją nazwę na taki porywisty i zimny wiatr. W każdym układzie od 2 swoich koców dołożyłem śpiwór. Tak na wszelki wypadek. Pomysł jednak był zły, bo już w połowie nocy musiałem się śpiwora pozbywać (za gorąco, pyzatym krępuje ruchy jak się człowiek wierci w nocy). Skutkiem wczorajszego wiatru jest dzisiejsza pochmurna pogoda i deszcz. Zauważyłem, że tutaj pogoda jest bardzo zdecydowana, nie to co w Polsce. Tzn jak nie pada to świeci słońce. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby było pochmurno i nic. Jak już są chmury to leje. Jak nie leje, to świeci słońce. Żeby było zabawnie to przypominam, że wszystko może pojawić się jednego dnia ;) Tak wiec dzisiejsze odwiedzenie kafejki jest zagrożone, ale zobaczymy za 2 -3 godziny. Wszystko tutaj może się zmienić.

Oficjalnie wszem i wobec, wczoraj minęły dokładnie 2 tygodnie mojego pobytu tutaj. Gdybym miał podsumować, to jestem całkiem zadowolony, aczkolwiek mogłem wyciągnąć jeszcze trochę więcej z tego czasu. Po podliczeniu wychodzi mi ok. 23 wysłanych CV, zwiedzone całe Mt Wellington, Panmure, Mt Eden, Central Business District (CBD - to wszystko to dzielnice), obejrzany ocean + kilka plaż, obejrzane kilka zatok. I wszystko wydając może na 3 bilety autobusowe. Całkiem nieźle. Jedyne czego mi przez te 2 tygodnie brakuje, to obejrzenia prawdziwej NZ, czyli zielonych gór, pięknych lasów, dzikich jezior i OWIEC :) Tak, tak, nie widziałem jeszcze owcy. Ale za to widziałem krowy. Bo otóż krowy tutaj pasą się np. na Mt Wellington, czyli powiedzmy centrum miasta. To tak jakby krowy pasły się u nas na błoniach czy na kopcu Kościuszki. Wiem, że jeszcze niedawno na błoniach naprawdę pasły się krowy, ale teraz to już chyba nikt sobie tego nie wyobraża. Tymczasem na Mt Wellington krówki sobie biegają swobodnie, bez żadnego przywiązania. Całe Mt Wellington jest ogrodzone i tylko 2 bramy (wjazdowa dla samochodów i wyjazdowa), ale widocznie krówkom nie zależy na bieganiu po mieście i straszeniu przechodniów.

Wczoraj również dzwoniłem do wolontariatu Auckland. Pani miła i sympatyczna powiedziała, że jestem mile widziany i standardowo muszę przejść tą rozmowę, na której wspólnie wypełnimy formularz rejestracyjny. Wszystko pięknie i ładnie z tym, że takie spotkanie jest najbliżej… 28 czerwca! Za dwa tygodnie. Nie wiem, czy Pani sobie zdaje sprawę, że za te dwa tygodnie to ja już będę mógł zostać tylko 2 miesiące i pomagać ;) Ale niech będzie i tak. Poza tym cały czas nastawiamy się, że wcale się stąd nigdzie nie ruszam :p Jest też plan B, który usnuliśmy wczoraj. Mianowicie jeśli przez 3 miesiące nie uda się dostać pracy, to uciekamy na kilka miesięcy do GB, załatwiamy tam Skilled Migrant Visa, co nie powinno być większym problemem poza zdaniem IELTS na 6,5 (nie cierpię gramatyki!) i wracamy z wizą rezydencką. Tak czy siak NZ się nas nie ustrzeże. Dlatego lepiej dla niej, żeby przygotowała się wcześniej niż później, bo potem mogą ją czekać przykre konsekwencje :p

Zbliża się weekend i fajnie było by coś zaplanować. Portal z turystami okazał się nie taki kolorowy jak miał być i mam nadzieję, że na mój wpis ktoś odpisze (tzn. na jednodniowe wycieczki). Może też uda się zobaczyć z kimś w weekend, np. z Bartkiem. Kitty wyjechała na 3 dni do mamy, Linda ten czas stara się spędzać z rodziną, więc ja siedzę sam w domu. Tzn wieczorami, bo cały dzień mnie nie ma ;) Nudno tak, ale przynajmniej dostałem zestaw filmów dvd do zajęcia się, więc już obejrzałem „xXx", „Scary Movie 3” i „Under World”. W wolnych chwilach bawię się też wifi, tzn czytam książkę, którą ściągnąłem z internetu o wifi i staram się testować kilka rzeczy, aczkolwiek moja karta (cholerny Intel) nie na wszystko pozwala. Ogólnie staram się nie nudzić, choć dzisiaj będzie to ciężkie ze względu na pogodę.

I na koniec mały P.S. Grzesiek, czekam na relację z ostatniego wieczoru żaby!!! Nie mam nic na mailu! A po weekendzie to już nie będzie można o nim wspominać ;)

---
Na koniec update juz z kafejki... GOTUJE SIE! Jesli u was jest upal, to wyobrazcie sobie pogode, gdzie w ciagu godziny leje ulewny deszcz a potem przychodzi prazace slonce! Wilgotnosc ma chyba ze 120%, nie wiem kiedy dorobilem sie skrzel w miedzyczasie! Masakra! Ufff... oddychaj powoli...

1 komentarz:

Magda pisze...

Mówiłam Ci zajrzyj na CouchSurfing! Tam ludzie się umawiają i nie będziesz miał problemów, że siedzisz sam w domu!

Prześlij komentarz