14 czerwca 2010

Wakacje

Rozleniwiam się :) Może to i dobrze, bo dawno nie miałem takich prawdziwych, leniwych wakacji. Częste zmienianie pracodawców spowodowało, że prawie przez 3 lata nie miałem ani razu pełnego 26 czy wcześniej 20 dniowego urlopu. Co ważne przez te 3 lata siedziałem w Onecie, tylko płatnik się zmieniał ;) W każdym układzie po dawce aspiryny z soboty na niedzielę przespałem 13 godzin! Ostatni raz (nie na kacu) spałem tyle chyba w przedszkolu. Od 10 do 10. Mimo wszystko chyba potrzebowałem odpoczynku i nawet jeśli nie wyjdzie z pracą, to będę bardzo zadowolony z wakacji! A z pracą na razie nic, choć w sobotę uzupełniłem wszystkie dane jednej z firm rekrutacyjnych. Ciekawy. Oprócz standardowych danych uzupełnia się dane profilu psychologicznego, test IQ, test techniczny itp. Ogólnie jestem zadowolony, choć uzupełniałem w stresie uciekającego czasu w kafejce. Nie chciałem jednak przedłużać, bo to też test dla mnie – prawdziwy test rekrutacyjny też ma ograniczony czas. W każdym układzie uzupełniłem i czekam, w opisie pisze, że jeżeli wszystko się uzupełni to mogą się kontaktować, żeby dowiedzieć się kilku innych rzeczy.
Jeśli chodzi o firmy rekrutacyjne, to w przeciwieństwie do tych polskich, tutaj dają wyrównane szanse obu stronom. To znaczy nie nastawiają się na klienta, znalezienie mu mega super pracownika, który ma 10 letni staż, wiek poniżej 25 lat, medycynę i informatykę skończoną i znajomość 4 języków obcych. Tutaj szuka się pracowitego człowieka z doświadczeniem i niestety na razie wygląda, że z wizą ;) W każdym układzie zarówno ta firma jak i poprzednia pani, której się zapomniało drugi raz zadzwonić, zwracają uwagę na to, że po wypełnieniu u nich danych, oni mogą szukać nam pracodawcy na własną rękę. Prawdopodobnie wynika to ze słusznej strategii otrzymywania bonifikaty za znalezionego pracownika. To znaczy, że zależy im również na kliencie indywidualnym, czyli poszukującym pracy, bo za pozbycie się takiego, od klienta biznesowego dostaną za to pieniążki. Mnie się podoba takie podejście, aczkolwiek zawsze to pytanie: „jaki ma Pan typ wizy?”. Niby 2 strony do załatwienia po stronie pracodawcy, żeby załatwić wizę pracowniczą, a jednak jakoś się nikomu nie chce :p Albo nie wiem o co chodzi. Może się za bardzo emocjonuję. Luuuuuz. Jeszcze sporo czasu, a tymczasem w poniedziałek trzeba pomoczyć nogi w oceanie dla relaksu ;)
Najgorsze, że w sobotę ktoś dzwonił. Mam nadzieję, że nie z firmy rekrutacyjnej. Nie byłem przygotowany na to, że ktoś będzie do mnie dzwonił o 16 w sobotę, więc nie dbałem o stan baterii. Tymczasem zadzwonił zastrzeżony numer, zdążyłem odebrać, powiedzieć halo a w słuchawce była już cisza. Telefon się wyłączył :( Ten ktoś nie nagrał się na poczcie ani nie zadzwonił drugi raz, kiedy naładowałem telefon. Cóż, trzeba być przygotowanym 24/24 ktokolwiek to by nie był!
Jeszcze ważne info ;) zapuszczam się. Oprócz tego, że od się 2 dni zupełnie lenie, to jeszcze się zapuszczam. Decyzja była zaraz po przyjeździe więc efekty są już znaczne. Tłumaczę więc. Założenie jest takie, że do momentu zaproszenia na pierwszą indywidualną rozmowę rekrutacyjną, nie golę się! A przynajmniej nie tak całkiem ;) Oznacza to, że po 2 tygodniach mam okazały zarost, ale tylko takie wielkie O w koło ust. Po bokach się golę, bo nie wygodnie ;) W sumie to już dawno nie miałem wąsów i brody, a moja mama czytając to dostaje ataku histerii bo nienawidzi zarostu :p Pozdrowienia dla mamy! Co zabawne, skutkiem tego zarostu wcale nie jest poważny wygląd! Dzisiaj jak co niedzielę kupiłem sobie wino stołowe do obiadu (zasadniczo to starcza prawie na tydzień obiadów :D ) i Pani w sklepie spytała mnie o dowód! „Dowód powiada Pani… hmmm…” więc pokazałem jej polskie prawo jazdy. Ta zawołała koleżankę, bo jak na złość na naszym prawie jazdy (@*#^*@ mać) jest po polsku i… po FRANCUSKU!!! No tak! Cały świat przecież mówi po francusku! Brawo polscy urzędnicy! No więc pokazałem paluszkiem datę urodzenia, pogłowiły się, ale mnie puściły.
Wieczorem okazało się, że w NZ jest takie oto prawo iż: nie sprzedaje się alkoholu osobom poniżej 18 roku życia, jeżeli jednak wyglądasz na poniżej 25 lat, sprzedawca ma obowiązek zapytać Cię o ID. Tak więc odmłodzili mnie o prawie 2 lata :)

W niedzielę dziewczyny poszły do kina. Zostałem zaproszony, ale „Seks w wielkim mieście” to nie dla mnie. Ooo nie! Obejrzałem sobie za to na DVD „St Trinian’s”. Kolejny bardzo fajny film warty obejrzenia :) taki lekki i bardzo śmieszny. Zła wiadomość jednak jest taka, że w połowie lipca dziewczyny z rodziną uciekają na Gold Coast do Australii. To takie wypoczynkowe tutejsze lazurowe wybrzeże. Zbiega się to z urodzinami Kitty, której rodzice postawili wakacje (mają tam swój dom letniskowy) i urodzinami najstarszego syna Lindy, który stawia przylot całej rodzinie. Tak więc przez tydzień będę zupełnie sam. Dokładnie za miesiąc. Ale miesiąc to wystarczająco dużo na znalezienie pracy, więc może do tego czasu będę miał już co robić. A jak nie, to coś wymyślę. Może pożyczę od nich samochód :>

I na koniec reklama. Pozdrowienia dla BZ WBK! Cholerni zdziercy i patałachy! Do tej pory miałem z nimi raz czy dwa do czynienia, ale teraz to mnie szlag trafia. Otóż nie dość, że trzepią na mnie cholerną prowizję za wyciąganie z bankomatu 3%!, nie dość, że przeliczają po kursie z kosmosu (jak dolar jest poniżej 2,30 to oni przeliczają po ponad 2,4), to jeszcze ich karty tutaj nie działają!!! A w każdym układzie w żadnym terminalu płatniczym. To oznacza, że właśnie trzeba za każdym razem wyciągać kasę z bankomatu i płacić im te cholerne 3% (bo przypominam, że przy płatności kartą nie mają prawa pobierać żadnej prowizji na całym świecie). Dobrze, że działają przynajmniej w bankomatach, bo tak zostałbym tylko z tymi 200 funtami, które przywiozłem w gotówce! Tak że rada na przyszłość: przywoźcie gotówkę! Nie dość że zaoszczędzicie na kursie to na prowizji banków! Przypominam, że 3% od 1000 zł to 30 zł, a teraz przeliczcie razy tyle ile chcecie wydać. Kilkaset złotych dla banku? O niee! BZ WBK mówimy nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz