24 sierpnia 2010

Dzień drugi

Zacznę od szoku technologicznego! Ile znacie w Polsce urzędów, które obsługują poprawnie komputery? Ile, w których możecie załatwić coś mailem? Tymczasem dzisiaj przywitał mnie taki email:

Dear Rafal,

Thank you for your Work application. If we need further information we will contact you at the contact details you provided on your application form.

Your application was received by us on xxxxxx.
Your application number is xxxxxx.
Your client number is xxxxxx.

We will contact you again shortly to advise progress.

Regards,
Immigration New Zealand


Dzięki temu mogę wpadać do immigration i zamęczać ich pytaniami jak idzie im przetwarzanie mojej aplikacji. Jednak póki jestem jeszcze "świeży", w weekend napiszę poradnik, jak ubiegać się o wizę pracowniczą, czego po naszemu jeszcze nie znalazłem. Może wogóle napiszę poradnik "jak wyemigrować do Nowej Zelandii"? Hehe, jasne, ja i pisanie :p Sam jestem zszokowany, że jeszcze nie znudziło mi się pisanie tego bloga.

Na początek marzenia. Pogrubione. Wielu z was wiedziało po co tu jadę, wielu pewnie jeszcze nie dowierza, ale teraz, kiedy są środki, są możliwości i jest praca, kolejność zakupów będzie następująca:

  • Samochód - choć zastanawiam się w pierwszej kolejności nad skuterem. Jakoś muszę się poruszać po kraju :)

  • Deska surfingowa

  • Kurs + sprzęt do nurkowania

  • Żaglówka, lub jeśli fundusze pozwolą, duża motorówka


Teraz możecie mnie kontrolować i za kilka miesięcy sprawdzić jak idą postępy w spełnianiu kolejnych marzeń. Jeśli tylko znajdzie się jakieś odstępstwo od planu, każdy z czytających ma prawo (choć nie mocno) zdzielić mnie po głowie :)

Wracając do pracy. Dzisiaj poznałem sąsiadkę z biurka. Konkretnie sąsiadkę obok. Konstrukcja wygląda tak, że siedzimy we 4 złączeni w takie jakby jedno biurko. 2 osoby obok siebie i każdy ma jedną osobę na przeciwko. Taki duży prostokąt. Biurka jednak mamy ogromne, na tyle, że jakbym się na nim położył, to starczyło by miejsca jeszcze na 2 osoby. A wiecie przecież, że do najmniejszych to ja nie należę ;)
Oczywiście nie zapamiętałem jak sąsiadka ma na imię, ale powoli już łapię pojedyncze imiona. Sąsiadka za to pali i odkryła przede mną nowe wyzwanie. Otóż na 11 piętrze mamy... balkon! Balkon, którego barierka wygląda tak, jakby jej nie było. Widok z niego oczywiście cudny, ale jeszcze pewnie trochę minie zanim odważę się na niego wyjść. Muszę się nacieszyć pobytem tutaj, gdybym miał się przypadkiem poślizgnąć :p

W pracy masakra. Praca, pracą, pracę pogania. Dzisiaj siedziałem 11 godzin a i tak nie zrobiłem wszystkiego co planowałem. Do tego okazuje się, że zleceń przybywa. Chyba szybciej zapoznam się z tymi freelancerami niż przypuszczałem, bo sam przecież tego nie przerobię! Ale muszę powiedzieć jeszcze jedno - bardzo wyraźnie widać w pracy, jak działa zmęczenie umysłu. Jednak jeśli język nie jest "pierwszym" językiem, to z czasem w wyniku zmęczenia coraz ciężej się mówi, coraz gorszy akcent i coraz większe przerwy, żeby przemyśleć plan wypowiedzi. Plus jest taki, że (narazie) wszyscy cierpliwie starają się mnie zrozumieć. Mimo wszystko myślę, że wraz z upływem ich cierpliwości mnie będzie przybywało doświadczenia i płynności. Tymczasem pod koniec dnia staram się jak najwięcej ograniczać wypowiedzi do "yes" i "no" :D

Dobra, znów się rozpisałem, a tutaj kolejne osoby zamierzają "doczytać" bloga. Na waszym miejscu nie zabierałbym się od początku bo się zanudzicie. Przecież tego teraz są setki stron, szkoda wzroku. Tam się nic ciekawego nie działo. Ciekawe dopiero zaczyna się dziać :)

4 komentarze:

cloo pisze...

i będzie jeszcze ciekawiej! :P
ja chętnie się wybiorę zdzielić Cię po głowie za brak deski... ale pamiętaj! pływaj tylko po powierzchni, najlepiej zero kontaktu z wodą! przypominam o rekinach, płaszczkach i meduzach!

Marcin pisze...

Dear Rafal a nie Ralf ?? :]

cloo pisze...

oni maja jeszcze jego polskie dane... ;)

nie wiem czy tez zauwazyliscie ze jak Ralf zaczal pracowac to wpisy zaczynaja pojawiac sie pozniej... i co ja mam robic? do obiadu to wszystko czytac?
Ralf? czy moglbys pisac przed swoim sniadaniem? :D:D:D

Marcin pisze...

haha 1 upomnienie. 3 upomnienia i wracasz do Polski !

Prześlij komentarz