28 sierpnia 2010

Pracoholizm i pomysły

W życiu pracoholika pojawia się taki moment, że trzeba odpocząć... I ja taki moment mam za sobą :) W nowej pracy po tygodniu staram się ustawić ludzi, uporządkować sprawy i wyprostować projekty. I tak oto mamy sobotę a ja nadaję do was z pracy :)

Kiedy przyszedłem w poniedziałek w mój pierwszy dzień pracy, dowiedziałem się o projekcie dla Nufarm. To taki nasz klient i firma produkująca nawozy + chemikalia dla rolnictwa. Produkuje również znany nam Roundup. I w związku z tym Roudup-em postanowili zrobić konkurs. Konkurs polega na tym, że na produktach Nufarm pojawiają się nalepki z kodem promocyjnym. Kod wystukuje się w naszą stronę, rejestruje się swoje dane a potem jest losowanie. W nagrodę można dostać zwrot kosztów za zakup 20 litrowego Roundup-a (czy jak kto woli rundę dupa) oraz każdy zarejestrowany dostaje koszulkę Nufarm. I wszystko było by w porządku, gdyby nie fakt, że w środę okazało się, że Nufarm dzwoni do nas i mówi, że produkty poszły już do hurtowni i 1 września pojawią się na półkach. Tymczasem tutaj nie ma nawet projektu strony przygotowanego.
I tak z dobrocią swojego serca, wrodzonym nałogiem i pracoholizmem ratuję dupę właścicielom swojej nowej firmy. Siedzę codziennie nadgodziny + w domu + właśnie teraz. Strona jest już na ukończeniu, ale mam również za sobą pierwsze wdrożenie :) Co prawda strona stworzona po środowej akcji, że na stronę mogą już ludzie wchodzić i zrobiona w 15 minut, ale jednak - pierwszy NZ sukces :P

I tak pewnie kilka tygodni minie mi jako praca pracą pracę pogania, ale wszyscy przecież wiecie, że mnie to akurat rybka :) W każdym układzie wszystko zmierza do tego, żeby poustawiać wszystkich tak, żeby praca szła jak po masełku. I tak po pierwszym tygodniu mogę powiedzieć, że cokolwiek się dzieje w firmie związanego z IT wszyscy przychodzą do mnie na konsultację, więc określenie 2 tygodnie temu mojego stanowiska jako programistę i konsultanta IT było trafne. Wszyscy się pytają, słuchają pomysłów, radzą się - normalnie bajka. Czuję się jak profesor w szkole ;) Do tego już kilka razy dzwonili do mnie klienci pomimo, że nie dorobiłem się jeszcze numeru telefonu. Ci jednak są zdeterminowani i dzwonią na znane sobie numery a ja przez to spaceruję po całym piętrze rozmawiać. Powstał też ogólny dowcip :) jak tylko dzwoni telefon i przez całe biuro leci "Raaaalf it's for you!" to momentalnie ktoś rzuca "oho! immigration!" :) I tak za każdym razem.
Po projekcie Nufarm czeka mnie projekt kuchni i w rezultacie sam nie wiem w jaki sposób i kiedy mam zrobić naszą własną firmową stronę...

I jeszcze trochę o pomyśle. Plany ostatnie już znacie. Zastanawiam się jednak poważnie nad zakupem skutera. To jest świetne narzędzie do poruszania się po zakorkowanym centrum, po zakorkowanym mieście i przede wszystkim - darmowy parking w całym centrum. Pierwsza myśl była oczywiście o samochodzie, kupienie jakiegoś złoma do poobijania za maks 1000$, żeby nauczyć się jeździć pod prąd i przede wszystkim parkować. Teraz jednak coraz bardziej przekonuję się do skutera bo będę mógł nim jeździć do pracy, co zaoszczędzi kasy, czasu, tylko.... no właśnie - tylko pogoda. Pogoda, która jak wiecie jest tutaj nieprzewidywalna. I co w takim układzie zrobić, jak rano będzie padał deszcz? Albo co gorsza wieczorem, kiedy już będę tutaj na skuterze? Padł pomysł o jakimś kombinezonie jednoczęściowym nieprzemakalnym, ale nie wiem gdzie takie coś kupić. Cóż, to jest w każdym układzie plan na najbliższe 2 tygodnie, ponieważ w tym zbieramy się do przeprowadzki i nie będzie czasu myśleć o jakichkolwiek zakupach. Jeszcze mniej pieniędzy pewnie wydam niż w tym tygodniu.

No i na koniec ciekawostka :) Ponieważ przez ostatnie dobre "kilka" lat ubierały mnie baby (jako, że ja nienawidzę zakupów), zostałem z 3 swetrami przywiezionymi, co powoduje, że ciężko nadrobić z praniem, żeby było się w co ubrać do pracy. Dlatego co jakiś czas chodzę w koszuli - tylko dlatego, że nie mam nic innego :) Tak więc odważna decyzja - idę do sklepu. Wpadłem do Warehouse i... dupa, nic nie pasuje, nic się nie podoba, zasadniczo spędziłem tam 3-4 minuty i wyszedłem :) No i co? Tak być nie może, muszę kupić coś do ubrania. W końcu (o czym wam jeszcze zapewne nie powiedziałem) moja wiza ma być ważna 5 lat, a tyle czasu w 3 swetrach nie dotrwam. Poskarżyłem się więc dziewczynom, które jednogłośnie, bez zastanowienia stwierdziły - musisz wybrać się na zakupy z Nickiem i Evanem! I tak oto w planach na przyszły weekend (lub jeszcze następny) jest wypad po sklepach z parą gejowską, która nie dość, że ubiera się moim zdaniem całkiem fajnie, to dom (który urządzali sami) mają urządzony rewelacyjnie. Jak z katalogu. Jeśli w przyszłości będę urządzał własne cuś, na pewno będą uczestniczyli w wyborze wyposażenia + każdego małego elementu. Wygląda bowiem na to, że plotki iż homoseksualiści płci męskiej mają talent artystyczny w tym przypadku się spełniają :)

p.s. nie, nie zmieniam orientacji zboki!!!

1 komentarz:

cloo pisze...

co do kombinezonow.... to jest maly problem, ostatnio szukalam takiego na moto, czyli cos co zakladasz normalnie na ubranie a pozniej chowasz do plecaczka i szczerze Ci powiem ze wyglada sie w nich jak teletubiś :( sa szerokie i jak sobie usiadziesz na skuterze to wygladasz jak taka duza jezdzaca kuleczka :] w kazdym motocyklowym sklepie znajdziesz takie przeciwdeszczowki, ale u Ciebie JUZ nie jest sezon i JESZCZE nie jest sezon wiec moze byc ciezko, ale jak juz bedziesz to zobacz sobie na dwuczesciowe, znacznie lepiej leza i wychodza w podobnej cenie, w Krakowie znalazlam takie sensowne i wytrzymale do 250zł, oczywiscie sa tansze ale wtedy masz wrazenie ze jak silniej powieje to moze sie potargac :)

Prześlij komentarz