14 sierpnia 2010

Trochę info

Dobra, opiłem ze znajomymi, więc mogę wam uchylić rąbka tajemnicy:
We czwartek byłem nad wodospadem kitekite (jeszcze opowiem wam o tym). Wracając dostałem SMSa, że ktoś mi się nagrał na pocztę. Okazało się, że jest to Steve, który pytał czy szukam jeszcze pracy. Pomimo godziny 7 wieczór oddzwoniłem i umówiliśmy się na piątek na 14 na spotkanie, ponieważ wprost mu powiedziałem, że wyjeżdżam.
Okazało się, że zostałem polecony przez firmę, w której brałem udział w rozmowie rekrutacyjnej. Pamiętacie moją rozmowę z Rosjaninem i Austriakiem? Pytania o różnice w InnoDB MyIsam i takie tam? Tamta firma poszukiwała kogoś z doświadczeniem również administracyjnym, ale polecili mnie swojemu partnerowi, agencji reklamowej, czyli właśnie Steve-owi.
Spotkaliśmy się w piątek i jeszcze na żadnej rozmowie nie byłem na takim luzie. Przed rozmową byliśmy z Kitty na japońskim jedzeniu, wypiliśmy sake, po prostu olałem, bo co się może zdarzyć przez jedną rozmowę?! Na spotkaniu żartowaliśmy, opowiadaliśmy sobie historie wakacyjne itd. Powiedziałem wprost, jeśli chcecie się bawić w to dalej, musicie się zdecydować dzisiaj. Poprosili mnie o czas, 1 dzień. Zadzwonią w sobotę. Machnąłem ręką i wyszedłem. Miałem wam nawet napisać, że byłem na rozmowie, która wyglądała bardziej jak spotkanie znajomych niż rozmowa. Zaraz wam napiszę jaka ma być moja rola, w każdym układzie w sobotę około południa przysiadłem na ich stronie i wypunktowałem im z 10 podstawowych problemów jakie mają. Po 2 godzinach zadzwonił do mnie Steve z podziękowaniem za maila i prośbą o spotkanie w poniedziałek. Podpiszemy miesięczny kontrakt, po którym będzie umowa o pracę. Zasponsorują również wszystkie wizowe rzeczy. Chcą, żebym zaczął możliwie jak najszybciej. Nie wiedziałem co powiedzieć. Zacząłem się jąkać... Wygląda na to, że dostałem pracę, na której... najmniej mi zależało!!!

Skrót stanowiska, którym jestem najbardziej podekscytowany! Otóż firma, agencja reklamowa, do tej pory wszelkie swoje rozwiązania IT kupowała. Począwszy od własnej strony skończywszy na mailingu. Teraz natomiast potrzebują osoby, która im to IT założy wewnątrz. Nie to, że jestem taki zajebisty i uniwersalny. Mam sobie ściągać pomoc, ale najważniejsze, że mam cały czas się uczyć i uczyć ich.
Na początek (ok rok) będę jedyną osobą, będzie to organizowanie podstawowych potrzeb - serwer (podstawy, odpalenie apacha, mysqla), własna strona (programowanie), itd + ok 50% czasu pracy innowacyjne rozwiązania związane z marketingiem (w tym mobilnym) oraz konsulting IT dla pracowników. W tym czasie mam się posługiwać freelancerami oraz zewnętrznymi firmami. Mam mieć dużo swobody w decyzjach. Po około roku do dwóch chcieliby zacząć organizować dział IT, czyli zatrudnić programistów, administratorów bla bla, wszystko czego potrzeba w kilkunastoosobowej firmie na początek i chcą, żebym zrobił to ja... Czuję się jak kopciuszek w bajce. Czy ktoś mnie może uszczypnąć???
Więcej opowiem wam na pewno w poniedziałek, kiedy podpiszemy kontrakt i będę wszystko wiedział co i jak. Tymczasem idę spać a całą niedzielę poświęcę prezentację, jak widzę naszą współpracę. BOŻE JAK MI BRAKOWAŁO PRACY!!!

10 komentarzy:

Pat pisze...

gratulacje!!! :)

Anonimowy pisze...

Super oto dowód,że nie można się poddawać aż do końca:) Gratulacje i wygląda na to,że w takich warunkach możesz wysoko dojść! No i ta niezależność w pracy, super sprawa,że dają wolną rękę...

m0d pisze...

rzutem na tasme :)

juz myslalem ze znowu spotkamy sie na kamiennej, z jednej strony zaluje z drugiej sie ciesze i gratuluje!

pamietasz beniamina? .. IT director hehe tylko u Ciebie nie bedzie sprawa sie konczyla na nazwie stanowiska :)

Ralf pisze...

HAHA, Beniamin. Tak pamiętam :) Narazie nie przypuszczam, że będzie to Director, czy nawet manager. Prawdopodobnie Web Developer z prostej przyczyny - sprawy wizowe :) Dużo łatwiej idą sprawy ze stanowiskiem, które jest na liście poszukiwanych w NZ, a programiści na tej liście są. Czy wyższe stanowiska - nie wiem, jakoś nie szukałem.
Ale trzeba przyznać, że fuks maksymalny. Ciągle nie mogę uwierzyć. Ciekaw też jestem jak immigration do tego podejdzie, bo w końcu za 2 tygodnie kończy mi sie visitor visa, więc mogą się czepiać. Oby nie :)

Magda pisze...

Gratulacje :)

RoSułek pisze...

no to nie skorzystasz.... http://www.youtube.com/watch?v=7-Mq9HAE62Y&feature=player_embedded

Anonimowy pisze...

super... Rafał gratulacje :D

Unknown pisze...

Ooo! Gratuluję :) Mówiłem, że będzie rzut na taśmę? Ha! :)

Anonimowy pisze...

A może jednak wracać??? ;-))))))))

Ralf pisze...

@Anonimowy - gdybym nawet miał wracać, to obecnie już wiem, że nie mam po co. Dlatego właśnie zostaję

Prześlij komentarz