3 września 2010

Dzisiaj będą dwa wpisy

Drugi pod spodem do nadrobienia :)

Trochę mam zaległości, więc postaram się uzupełnić. Przede wszystkim jestem przeprowadzony i to najważniejsze. Po moim pokoju już da się poruszać i to drugie najważniejsze :) Jutro reszta porządków i powinno być całkiem przytulnie. W związku z przeprowadzką też na pewno czeka mnie sporo zakupów. Jedne zresztą mam już za sobą, mianowicie przyrządy do spania :) I tak na promocji za uwaga 80 dolarów (spróbujcie takie zakupy zrobić w Polsce) mam:
-wypasiony komplet pościeli w kolorze morza z falami :) bardzo przyjemny, właśnie testuję
-poduszkę
-taki duży stojący wieszak... nie wiem jak wam to opisać :) taka duża rama prostokątna na kółkach, która na górze ma poprzeczkę na której wiesza się ubrania :)
-mattress protector - to chyba nie tłumaczalne. Taka mata na materac, którą kładzie się pod prześcieradło, żeby jak się wyleje np coś na łóżko albo przypadkiem zsika :D to ta mata jest nieprzemakalna, ale jednocześnie mięciutka :)

Czeka mnie jeszcze w kolejce zakup pilota do TV odziedziczonego, jakieś psikające zapachy do pokoju i wiele pierdół, żeby czuć się jak u siebie, chociaż w domu to przebywam chyba najrzadziej! Bo otóż jutro mam ochotę pójść do pracy - taki bunt na pogodę. Być może również w przyszłym tygodniu uda się zakupić skuter. Kilka jest pod obserwacją na trademe i w przyszłym tygodniu kończy im się licytacja.

Ok teraz o zaległościach. Najpierw o was :) Ciekawostka nr. 1. Google analytics rozróżnia Kraków na Kraków i... Nową Hutę :) Uśmiałem się nieźle jak mi wylistował miejsca w Polsce i m.in. Nową Hutę! Wygląda na to, że jest was stałych czytelników ok 60, co mnie trochę szokuje, bo nie wiem skąd was tyle. Przedstawiać się pod spodem :) W każdym układzie na liście jest Kraków, to oczywiste, Wawa, to również, pozdrowienia dla dziewczyn z Wawy, Poznań, tak wiem kto w Poznaniu hakuje wasze trademe, ale jest też spory ruch z Katowic co mnie szczerze zaskoczyło, bo z Katowic raczej nikogo nie znam. Z ciekawostek - jest też ruch oczywiście z Francji, pozdrowienia :), jest ze Szwecji (WTF) i Stanów, ale tam jest duży współczynnik odrzuceń, więc prawdopodobnie chwytliwa jest nazwa bloga, no i na koniec coraz większy ruch z Nowej Zelandii :) Pozdrawiamy rodaków na obczyźnie.
Zabawny też jest trend jak czytacie tego bloga. Otóż strzał zawsze jest w poniedziałki, potem sukcesywnie spada i normuje się, lekko podskakuje w piątek a w weekend już jest bardzo niski. Tak więc w poniedziałek zamiast zaczynać pracę wszyscy się obijają z rana czytając posty, potem ostro pracują, w piątek już jedną nogą są podczas weekendu, więc znów czytają, a w weekend się obijają :) Czyli dzień jak co dzień.

Mam też za sobą pierwsze porządne wdrożenie. Praca w malej firmie ma małą wadę. Nasz klient, nasz Pan. Oznacza to, że nie dość, że mojej pierwszej strony poprostu się wstydzę (niby się waliduje, niby wygląda jakoś, ale jest jeden wielki miszmasz). Wszystko z powodu ciśnienia i robienia na wczoraj. Pewnie dużo nawyków wejdzie mi w krew z czasem, bo przecież miałem małą przerwę w programowaniu, ale i tak to co stworzyłem woła o pomstę do nieba. Poza tym nie wchodźcie tam, bo zrobiliście w ubiegłym tygodniu większy ruch niż Nowa Zelandia haha! I jak ja się wytłumaczę klientowi ze statystyk ;) Wracając do klienta. Strona była gotowa na wtorek. Cały wtorek i środę poprawiałem IE6 i 7 przy czym pod IE6 i tak działać działa, ale wygląda koszmarnie. Natomiast środę i czwartek i nawet część dzisiejszego dnia, robiłem zmiany od klienta. A bo im się odwidziało to, a bo ten tekst mógłby być inny i tak z 40 maili dziennie... Cóż, ważne że płacą a zlecenie nie ograniczało się do strony, więc faktura warta zachodu. Ogólnie w pracy swobodnie wszyscy posługują się kwotami, więc wiem mniej więcej jak tutaj wygląda biznes.
Dzisiaj natomiast Steve (czyli mój szefo-właściciel firmy) przyszedł do mnie i poprosił, żebym zrobił krótką prezentację na poniedziałek, co potrafię zrobić i co potrafię załatwić :) Wszystko po to, że Canon prosi nas o ofertę i musimy mu ją przygotować. Dowiedziałem się też, że jeśli uda się współpraca z Canonem tak jak wynika z pierwszych rozmów, to project managerem zostanę szybciej niż mi się wydawało, bo sam sobie na pewno z tym wszystkim nie poradzę i trzeba będzie zbudować dobry zespół kontraktorów. Ale to na razie przyszłość.

Wracając chwilowo do pogody. Jest rzeczywiście sztormowa, piździ, drzewa się uchylają i tylko jednego żałuję. Gdybym już miał samochód z samego rana (kiedy ma być najgorzej) pojechałbym na plażę surferów zobaczyć fale i być może jakiś szaleńców surfujących na kilkumetrowych falach. Cóż, będzie jeszcze okazja zobaczyć i być szaleńcem ;)

Dobra, żeby was nie zanudzić dodam ostatnią rzecz z listy, aczkolwiek lista nie została wyczerpana, więc jutro pojawi się pewnie podobnej długości post, jeśli nie dłuższy :) Otóż na koniec o przejeździe pociągiem. Codziennym zresztą. Pociągi są tutaj zorganizowane dosyć śmiesznie. Mianowicie kasy biletowe są tylko na końcowych stacjach (których raptem jest kilka). Bilety kupuje się w takiej samej cenie u konduktora. Konduktor zresztą również kasuje bilet. Bilety są na przejazd, to znaczy, że jeśli konduktor Ci go nie skasuje, możesz go użyć jeszcze raz. To jednak nie jest łatwe, bo jest ich zwykle dużo (średnio jeden na 2 wagony). Przy dużym ruchu jednak a szczególnie dużym ruchu i dużą ilością osób, które bilet kupują. a nie tylko kasują, jest szansa przejechać za darmo, co zresztą raz mi się udało.
Przejazdy ogólnie są drogie. Bilet tygodniowy kosztuje mnie 36$ w cenie którego mam 10 przejazdów z mojej strefy, czyli ze strefy 3. I tak wchodząc do pociągu, doskakuje konduktor, który mi 1/10 biletu kasuje.
Sam transport kolejowy jest przyzwoity. Wbrew plotkom pociągi jeżdżą nawet na czas (nie to co autobusy, te to wielka loteria) i dosyć często, przez co nie są przeludnione. Przeludniają się dopiero na ostatniej przed centrum stacji, do której dużo osób dojeżdża samochodem. Z ciekawostek z przedostatniej stacji do Britomart czyli centralnej stacji pociąg jedzie wałem przez zatokę :) Wał ma oczywiście przerwę w postaci mostu dla łódek, ale przez jakieś 1000 metrów jedzie się mając po obu stronach wodę :)
Ludzie w pociągach są zamyśleni i skupieni na sobie. Rzadko spotyka się rozwrzeszczanych, czy rozbrykanych osobników. Widocznie ludzie szanują transport publiczny i jego użytkowników. Pociągi nie mają graffiti ani porysowanych okien (jak w Krakowie) i są czyste. Kokosy za to zapewne robią tutaj producenci słuchawek do muzyki, bo 90% ludzi jadąc pociągami słucha muzyki (lub czegoś innego przez słuchawki). A jak wiemy słuchawki psują się bardzo często :)
Dodatkowo ciekawostka. Codziennie jeżdżąc tym samym pociągiem spotykam tych samych ludzi. Już po 2 tygodniach ich rozpoznaję a szczególnie jego...ją...to, czyli transwestytę. Można rozpoznać po ciemku, ubrany w damskie ciuchy, długie włosy, makijaż, pomalowane paznokcie, ale twarz rolnika Heńka zza miedzy. Jeśli homoseksualistów zaakceptowałem i nawet polubiłem, to tego chyba nie ugryzę...

Dobra tyle na dzisiaj. Idę spać a wam wszystkim życzę miłego weekendu :)

15 komentarzy:

RoSułek pisze...

Pierwszy! ;) - ja tylko przez RSS czytam

Anonimowy pisze...

ja czytam ale nie moge sie ujawniac :-)

Anonimowy pisze...

Rzozów czyta cię regularnie ;)

Pozdro

Pat pisze...

podkarpacie tez Ci powinno zlapac :P

Anonimowy pisze...

Czuję się pominięta! A gdzie Podłęże? :P

Anonimowy pisze...

Wrocław pozdrawia :)

Anonimowy pisze...

Trójmiasto czyta od dechy do dechy!!! i POZDRAWIA!!!

Anonimowy pisze...

Pomorska Wieś! ( he, he nawet na google maps ciężko znaleźć )Czytam od kilku dni i mam zamiar dociągnąć do końca, ale już widzę, że po wakacjach 2012 coś się zacięło. Już żałuję, choć przede mną jeszcze z 250 wpisów.

triana pisze...

Alicante tez czyta :)
Jesli chodzi o kulture korzystania z komunikacji miejskiej, to mysle, ze Hiszpanie powinni byc obowiazkowo zsylani do Nowej Zelandii. Tutaj zamiast korzystania ze sluchawek po prostu wlacza sie na glos muzyke zagluszajac jednoczesnie glosno rozmowa :D

Aga pisze...

Wrocław też czyta:) Dzięki Twojemu blogowi powoli przymierzam się do NZ :)

Gabec pisze...

Kraków - a jak. Ale być może niedługo już też NZ :)

Anonimowy pisze...

Tychy! :)

Anonimowy pisze...

Wielka Brytania :-)

Tarheel pisze...

i jeszcze Chapel Hill, North Carolina!

Tarheel pisze...

i jeszcze Chapel Hill, North Carolina!

Prześlij komentarz