7 stycznia 2011

Przeprowadzka

No więc jesteśmy oficjalnie przeprowadzeni :) Dostaliśmy kilka papierków z zasadami jakie dotyczą w wieżowcu. Dowiedzieliśmy się również, że wieżowiec ma 30 pięter (my mieszkamy na 8, że wczoraj ktoś próbował skakać z 21 piętra i ściągała go policja, że przy tylu mieszkaniach zawsze znajdzie się kilku wariatów i mieli już prostytutki, narkomanów i właśnie samobójców. Krótko mówiąc, witamy w centrum Auckland!
Przeprowadzając się do samego centrum centrum, baliśmy się że będzie problem ze sklepami. Jeszcze pełnego rozpoznania nie zrobiliśmy, jednak wygląda na to, że w zasięgu 500 metrów jest Countdown, Warehouse i chiński supermarket, czyli zasadniczo wszystko co mieliśmy poprzednio.
Do nowego mieszkania nie mamy kluczy a karty. W końcu to budynek hotelowy, więc wchodzimy do budynku na kartę, wciskamy piętro w windzie na kartę oraz otwieramy drzwi na kartę. Ciekawe co łatwiej zgubić, kartę wielkości karty kredytowej czy stare poczciwe klucze :)

Przy okazji muszę się poskarżyć! Na was również :) Zauważyłem pewną zależność i zapewne potwierdzi to wielu emigrantów. Otóż Polacy są strasznymi hipokrytami i złośliwcami! Bo oto wyjeżdżającemu człowiekowi daje się dużo mniejsze pole manewru do popełniania błędów w języku polskim niż polakowi w Polsce. "A bo mieszkasz już pół roku w Nowej Zelandii to zapomniałeś Polskiego tak?", "A bo już stałeś się taki ważny", "A bo już nie pamiętasz skąd pochodzisz". Tymczasem jeśli polski polak popełni błąd w wymowie to "Przejęzyczyłem się! Każdemu się zdarza!", jeśli nie może przypomnieć sobie skomplikowanego słowa to "no bo jak często używasz słowa rozgardiasz?". Polacy i ta ich wybiórcza polskość...

Dzisiaj popołudniu kolejny etap zwiedzania miasta. Przez pół roku miasto przechodziłem chyba już wzdłuż i wszerz. Teraz jednak patrzy się na nie inaczej. Na miasto w którym się mieszka, na użyteczne punkty, ciekawe sklepy, tanie owoce i knajpki. Bo nawiasem mówiąc nie wiem czy już narzekałem (jak każdy Nowozelandczyk), że owoce są tu kosmicznie drogie! Pomimo, że źródło, czyli sama NZ, wyspy pacyfiku oraz Australia są na wyciągnięcie ręki. Prawo popytu jednak robi swoje i mały rynek nie ma nic do powiedzenia.
Trzeba kupić kilka podstawowych rzeczy, na które pozwala budżet, między innymi jakiś garnek, patelnię, jakieś sztućce przyrządy kuchenne itd :) W dalszej kolejności czajnik, toster... Krótko mówiąc zaczynamy wszystko od zera. Jak będę kupował telewizor plazmowy i kino domowe do niego, pochwalę się, bo będzie to oznaczało, że meblowanie mieszkania zostało zakończone ;) (mam nadzieję, że będzie to przed 2012 bo podobno ma być koniec świata hehe!)

3 komentarze:

m0d pisze...

niech sobie przypomne co ma byc w 2012...
aaaaaaaaaa
euro 2012 w PL - no tak - koniec swiata murowany ;)

Anonimowy pisze...

Wybacz, ale poziom językowy twojego bloga od początku nie był najwyższy, na przykład: "zasadami jakie dotyczą w wieżowcu". Jeżeli niektórzy argumentowali tak jak piszesz, to jest mi przykro i tego nie pochwalam, jednak popatrz na blog Immony, zobaczysz, ze poziom językowy bloga o NZ może być wyższy :). Natomiast Twoja ojkofobia (niechęć do swoich, w tym przypadku do Polaków) ma IMO głębsze podłoże i jest cechą co najmniej połowy dzisiejszych Polaków, zwłaszcza tych młodych i niby nowoczesnych, których tak wytresowano. Nad tym jednak nie będę się rozwodził.

Ralf pisze...

@Anonimowy - właśnie stąd moja niechęć do Polaków, prezentujesz wszystko, co mnie w polakach denerwuje! :) Gratulacje, możesz się nazywać Polakiem z krwi i kości.

p.s. wiem, że jest dużo blogów o Nowej Zelandii, wiem, że niektórzy piszą lepiej. Wybacz złośliwość, ale jeśli nie podoba się styl, który jest celowy, po co tu wpadasz?
A jeśli miałbyś być sprawiedliwy, to możemy z "Immoną" założyć blog matematyczno-informatyczny i oceniać poziom wiedzy i poprawności każdego. Bo czy nie na tym to polega?

Prześlij komentarz