Jutro Julka nie pracuje, przez co podejmujemy się misji kamikaze. Jedziemy na północ oglądać sławne, olbrzymie NZ drzewa. Geneza wyjazdu jednak to nie wyrwanie się z Auckland, a kurs na prawo jazdy :) Ponieważ (szczególnie mnie) ciśnie coraz bardziej, żeby wyrobić tutejsze prawo jazdy (Polskie jest ważne przez rok, z tłumaczeniem), postanowiliśmy zrobić sobie oboje. Kurs zdaje się tutaj z dnia na dzień - przychodzi się do egzaminatora, zdaje test, wsiada do samochodu i jeździ.
Tymczasem ja mam przynajmniej 1000km (wypominana przez cloo wycieczka w Labour weekend) przejechane + kilka przejażdżek samochodami znajomych. Julka nie ma przejechane nic, więc jutro to nadrabiamy. Jeśli nie wrócimy... powiedzenie "kobieta za kierownicą" stanie się jeszcze bardziej aktualne!
H.E.L.P. !
8 komentarzy:
Ralf...? :)
Ralf......? :|
RAAAAAAAAAALF!!!!!!!!!! :(
Gdzie jesteście? żyjecie???? Julka, cholera jasna, po LEWEJ stronie trzeba było jechać!!!!!!!!
Clooooo grrrrrrrr, dwa hamowania awaryjne to przeciez nic strasznego nie??? BO JAK TAK MOZNA TYLKO DWA PEDALY :P!!!!
poduszki nie wystrzeliły?
dobrze ze drzewa przeżyły ;P ;P ;P szkoda by było takich dużych ;)
Nowa Zelandia ostatnio nie ma szczęścia- trzęsienie ziemi na południowej wyspie, potem wybuch w kopalni a teraz jeszcze gorsze w skutkach trzęsienie w Christchurch. Dobrze ,że zamieszkałeś w Auckland a nie w roztrzęsionym Christchurch.
żyjesz chłopie ?
http://turystyka.wp.pl/gid,11236750,title,pekniety-lodowiec-w-nowej-zelandii,galeria_zdjecie.html
No i co? Jakies problemy na wycieczce czy moze przeszkodzilo Wam trzesienie ziemi, ktore bylo w NZ w skali 6.3 ?
Ja bym nie chcial tam mieszkac, nie wiadomo kiedy czlowiek straci zycie czy zdrowie przez jakis kataklizm
uff, wlasnie skonczylem czytac blog od deski do deski:) swietna rzecz. marzy mi sie wyjazd do NZ
Prześlij komentarz