10 lutego 2011

I po ślubie, czyli jeszcze bardziej zajęty

Przed ślubem jeszcze mogłem się tłumaczyć, że robię dla Natalii i Jasona stronę internetową. Ślubną. Teraz sam nie wiem czym mogę się wytłumaczyć, ale zupełnie nie mam czasu na nic. Owszem, w pracy jest zwykły ruch, czyli tempo Nowozelandzkie choć na brak pracy nie narzekam. Julka poszła do pracy, może to jest ten efekt :)
Zresztą już to dawno zauważyłem, że jeśli jedna osoba siedzi w domu i się nudzi, to druga jakoś tak traci motywację i też nie może się pozbierać do niczego. Dlatego właśnie się opieprzałem do tej pory oglądając filmy czy pisząc blogi ;) Teraz znów jakby na odwrót. Julka ma 2 prace po troszkę więcej niż pół etatu, przez co głównie w weekendy jej nie będzie. Może w weekend sobie zorganizuję czas, żeby coś dużo napisać, ale również mam pomysł na ztuningowanie naszego mieszkanka, na co potrzeba kupić półki, trochę śrubek kątowniki itd. Zobaczymy.
Niczego nie obiecuję, ale jeśli rzeczywiście Julka wybędzie na cały weekend, prawie na pewno znajdę czas, żeby napisać opis wycieczki na Coromandel i przede wszystkim, skonwertować i przesłać na youtube wideo z tradycyjnego wyspiańskiego tańca tubylców na ślubie. Na pewno się wszystkim spodoba :) Filmu jest 30 minut :)

1 komentarz:

cloo pisze...

Hmmmmm a czy Ty przypadkiem nie masz jeszcze zaleglego wpisu z wycieczki "dookoła" wyspy? tej kiedy umarliście śmiercią głodową z zakopanym w błocie autkiem? ;) nie przypominam sobie żebym czytała Twoja relacje :P:P:P

Prześlij komentarz