1 lutego 2011

Ślub, sąd i afera - brazylijska telenowela?

Ostatni tydzień był dosyć monotonny. Pogoda się skiepściła i przypomina prawdziwe polskie lato - jest nieprzewidywalna. Poza tym są nowe zadania, które sukcesywnie wypełniają czas. I tak długi weekend minął jak z bicza strzelił.

Bo otóż mieliśmy długi weekend, choć w ogóle go nie zauważyłem. Długi weekend wynikał z faktu, że 31 stycznia jest święto Auckland. Z tego powodu Auckland nie pracuje... i tylko Auckland. Cała reszta państwa siedzi sobie w pracy, ponieważ święta ich regionów są kiedy indziej.
Weekend upłynął na siedzeniu w pracy. Prawie cały. Nie, nie to że jestem nienormalny :) No może troszkę, ale tym razem nie pracowałem. W końcu aż tak dużo pracy nie ma. Tym razem siedziałem nad prezentem dla naszych znajomych, do których idziemy na ślub. Prezentem od całej grupy znajomych, którym będzie pamiątkowa strona internetowa z ich historiami, zdjęciami, księgą gości i opisem samego ślubu. Trochę się tego zrobiło, więc z małej "landing page" zrobiła się pełnowymiarowa strona w Joomli. Dlaczego w Joomli, skoro zawsze narzekam, że jest przestarzała? Bo jest najpopularniejsza a co za tym idzie, większość dodatków można ściągnąć jako darmowe pluginy. Efekt pewnie zareklamuje, a co, niech się Natalia z Jasonem pochwalą swoim ślubem prawda?

Swoją drogą taki ślub to strasznie dużo pracy od strony imigranta. No bo kto przywozi ze sobą eleganckie buty, koszule, krawat, pasek... Krótko mówiąc poprzedni tydzień upłynął również pod znakiem zakupów. Z tego powodu muszę się pochwalić, że w przeciwieństwie do dziewczyn, moje zakupy trwały może 30 minut. Owszem, nie mam jeszcze koszuli i butów (choć buty mam już wybrane), ale jestem prawie pewien, że w ciągu godziny zmieszczę się ze wszystkim. Swoją drogą - wiecie ile google zwraca wyników na zapytanie "jakiego koloru wybrać koszulę na ślub"? Oczywiście po angielsku. Ciekawe ilu z was teraz sprawdzi :)

Przy okazji mogę was poinformować już oficjalnie, że zapoznam się z Nowozelandzkim wymiarem sprawiedliwości. W ubiegłym tygodniu oficjalnie złożyłem pozew przeciwko firmie, która wciąż "przetrzymuje" mój skuter. Całość kosztuje 31 dolarów, załatwienia trwają około godziny (łącznie z wypełnianiem papierkowej roboty) a proces mam dokładnie za 3 tygodnie. Dowiedziałem się też, że troszkę za bardzo się napalam na ten wymiar sprawiedliwości, bo pomimo że wszystko dzieje się tak szybko, to jeśli trafi się drobiazgowy sędzia, może się przyczepić nawet do błędów w wypełnianiu wniosku i odroczyć sprawę. Dowiedziałem się również, że sporo z takich spraw kończy się ugodą jeszcze przed procesem. Tzn. pani z sądu powiedziała mi, że wiele z takich firm gra "cwaniaków" do momentu aż dostaną oficjalne pismo sądowe o dacie procesu. Wtedy kontaktują się ze stroną i próbują zawrzeć ugodę. Na to prawo tutejsze pozwala.

Pochwalę się jeszcze przekonaniem, że przyczyniłem się do ujawnienia i załatania afery w jednym ze sklepów obuwniczych. Otóż przed wyjazdem na wakacje poszedłem kupić buty. W sklepie była promocja "kup 2 pary, jedną dostaniesz gratis". Więc kupiłem 2 i pytam się w kasie, dlaczego płacę za obie? Facet odpowiada, że dostanę trzecie gratis jeśli chcę. Więc odpowiedziałem, że ok, tą reklamę można tak zrozumieć ale można również zrozumieć tak, że jedną z tych 2 dostanę gratis i że reklama nie może być niejednoznaczna. Sprzedawca tylko machnął ręką i powiedział, że za wiele to on nie może (zgodnie zresztą z prawdą). Więc wykorzystując moją wrodzoną upierdliwość (pozdrawiam mamę :) ) napisałem 2 maile. Jeden do siedziby firmy, drugą do telewizji nowozelandzkiej. W obu napisałem to co myślę. Nie wiem na ile akurat mój mail się do tego przyczynił (zapewne takich było setki), ale dostałem przeprosiny od tamtej firmy i w ostatnim tygodniu w sklepach doklejono do tamtej reklamy dopisek "kup 2 pary, trzecią dostaniesz gratis" :) Fajnie tak sobie pomyśleć, że się wymusiło coś na dużej korporacji (to taka firma pokroju polskiego Deischmana /czy jak się to pisze/).

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Powiem szczerze, że jestem zaskoczona, że jadąc szukać pracy, nie wziąłeś ze sobą żadnych eleganckich rzeczy...
ale może każda branża ma swój styl...
p.s. nie byłoby łatwiej poprosić rodzinę o dosłanie ubrań z Polski?? Tzn. jak kształtuje się cena 1 kg paczki do Auckland :)

Anonimowy pisze...

ty się zastanawiasz ile osób sprawdzi pytanie w google o koszulę na ślub a ja jestem ciekawa ile osób wpisało w google teksty z tematu "Na wesoło o SEO" xD

Ralf pisze...

@Anonimowy1 - eleganckie rzeczy != rzeczy na ślub. Nikt znany mi w branży IT nie chodzi na rozmowę kwalifikacyjną w białej koszuli i czarnych spodniach.
A jeśli chodzi o przesyłki? Powiem tak - pamiętacie konkurs? Wysłanie paczki do PL kosztowało mnie 15$ a było tam DVD i jedna koszulka. Nie chcę wiedzieć ile kosztowało by przesłanie 1kg. Na pewno taniej kupić :)

@Anonimowy2 - wiesz co, kilka sam z ciekawości wpisałem, żeby sprawdzić do których postów prowadzą. Było śmiesznie w każdym układzie :)

Prześlij komentarz