14 marca 2011

Mecz rugby

Byłem na pierwszym meczu rugby :) Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem. Nie tylko jeśli chodzi o mecz, ale głównie o oprawę i inne ciekawostki związane z meczem.

Byliśmy w sobotę na meczu Warriors vs Eels. Nie wiem jaka była stawka meczu i co to za mecz był, wiem tylko, że nasi to byli Warriors a "źli" to byli Eels. W dodatku byli z Australii, co powoduje, że są źli z definicji ;) Na mecz można przyjechać środkami transportu publicznego za darmo okazując bilet na stadion. Samochodem nie warto, ponieważ kilkanaście ulic od stadianu jest zamkniętych. Tego dnia na stadionie było tylko 13 tys. ludzi. W przeciwieństwie do naszych stadionów jednak, nie ma sektora dla gości. Kibice przyjezdni (pomimo, że znienawidzeni) siedzą pomiędzy kibicami drużyny Warriors. Mecz zaczyna się od spektakularnego wybuchu ogni w koło stadionu, w końcu jesteśmy w piekle wojowników. Następnie trwa mecz. Do końca jeszcze nie połapałem wszelkich zasad. Główna jest taka, żeby złapać piłkę i za wszelką cenę dobiec na drugą stronę boiska. Jest też kilka innych zasad, np taka, że jak ktoś biegnie w Twoją stronę, należy go uderzyć, żeby już nie biegł :) I na tym w skrócie polega rugby. Jason przez cały mecz starał mi się wyjaśnić zasady, ale i tak jeszcze dużo było zaskoczenia.
Tak czy siak przegraliśmy 24-18, co jest tak jakby przegraniem 1 bramką w piłkę nożną. I tak opuściliśmy stadion zmartwieni.
Kilka zaskakujących rzeczy:
Na stadion nie wolno wnosić alkoholu, ale... można go kupić! Na stadionie sprzedaje się alkohol w plastikowych butelkach. Ceny są powalające, ale kto odmówi sobie piwka na meczu? Za czteropak piwa po 0,33ml płaci się 24$! Można też kupić hot-dogi i inne przegryzki.
Na stadionie, pomimo że wiele ludzi jest wstawionych, jest wręcz kosmicznie bezpiecznie. To takie zaskoczenie dla kogoś, kto odwiedzał Polskie stadiony. Są rodziny z dziećmi i przede wszystkim kibice przyjezdnych, którzy podskakują i cieszą się z punktów pomiędzy kibicami gospodarzy! Nie do pomyślenia w Polsce!
Na koniec meczu oczywiście są olbrzymi korki, więc trzeba się przygotować na to, że powrót trwa nawet godzinę do sąsiedniej dzielnicy. Ciekawe jak będą wyglądały mistrzostwa świata, które już za pół roku. Obawiam się, że miasto będzie sparaliżowane!

2 komentarze:

Unknown pisze...

Mieszkam w Walii od 3 lat... tutaj Rugby też jest sportem narodowym... Podczas meczu prawdziwy Walijczyk mecz ogląda w pubie albo jak ma taką możliwosc na stadionie... Trwają własnie rozgrywki 6Nations (coroczne rozgrywki druzyn narodowych Anglii, Szkocji, Walii, Irlandii, Francji i Włoch) każdy mecz to po prostu świeto sportu... jak to kiedyś powiedzial mi tutejszy... Rugby to przeciwieństwo Futbolu. Różnica? Podczas meczu rugby "bandyci" są na murawie, podczas meczu futbolu na trybunach ;) Co do zasad to mogę się podzielic tym to co zaobserwowałem, jedną z głównych zasad rugby jest to, że podczas akcji nie można rzucac piłki do przodu.
A widziałeś już rytualny taniec druzyny NZ, nazywa się haka, zawodnicy wykonują go przed kazdym meczem. Podaję link: http://www.youtube.com/watch?v=-_BCKZqDLUM&feature=related Bardzo widowiskowy.
Pozdrawiam

Julia pisze...

Niestety ale byl to mecz ligowy :( tylko na meczach miedzynarodowych zawodnicy tancza hake :( (bylam nieco zawiedziona)

Prześlij komentarz