27 kwietnia 2011

Jeszcze troszkę o pierdołach

Zacznijmy od tego, co ostatnio jest na topie, czyli podatków.
W Polsce muszę rozliczyć się za oba państwa... Papierkowo. Na szczęście rozlicza mnie mama, więc nie muszę się denerwować na odległość o tych zdziercach. Tutaj nie rozliczam się na razie w ogóle, chyba że dołączą mi do mojego konta ten nieszczęsny dokument.
Wracając jednak do podatków. Dostałem od mamy proste (Polskie pytanie) - ile podatku zapłaciłem w ubiegłym roku. I tutaj kolejna ciekawostka. W NZ nie ma żadnych udziwnień! Dostaje się płacę brutto od czego odprowadzany jest podatek a reszta na rękę. Żadnych zusów, krusów, zdrowotnych, emerytalnych i innych popitolonych składek, których nawet minister finansów nie ogarnia. Płaci się podatek i tyle. Odbija się to na systemie emerytalnym - po skończeniu 65 lat dostaje się stosunkowo niską emeryturę (za to dużo dodatków jak darmowe przejazdy komunikacją miejską czy dopłaty do mieszkania). Dlatego w NZ istnieje taki świetny wynalazek jak "kiwi saver". To takie nasze popularne filary, tylko za Polskich 20 lat. Otóż kiwi saver to nic innego jak nasze konto (dobrowolnie założone), na które odkładamy pieniążki do emerytury... ale ale! Nie tylko my! Na dzień dobry dostajemy od rządu 1000$ za dobre chęci. Następnie płacimy 2,4 lub 8% naszej pensji. I tutaj szok! Uwaga! Proszę usiąść żeby nie zemdleć! Do każdej naszej składki (dajmy na to 50$) 42$ dorzuca nasz pracodawca (obowiązkowo) oraz kilkadziesiąt dolarów dorzuca państwo! Czyli tak naprawdę za to że odkładamy pieniądze domyślnie zostajemy nagradzani potrójną stawką! Leżycie? To jeszcze nie wszystko! Środki te można wypłacić przed emeryturą i przeznaczyć na zakup nieruchomości! Czyli np po 10 latach możemy wpłacić kilkadziesiąt procent wartości naszego nowego domku! Zważając na to, że przy odkładaniu przeze mnie 50$ tygodniowo do 65 roku życia miałbym odłożone ponad 1 milion $, to za 10 lat prawdopodobnie miałbym odłożone ponad 100k $. Super sprawa! Niestety niedostępna dla pracowników na wizie pracowniczej, więc nie mogę się za to zabrać nawet jakbym chciał. A poza tym kto wie jak my długo i gdzie będziemy. W naszym przypadku przyszłość nigdy nie jest pewna :p

I na koniec pierdołek. Chodzę na taekwondo od 2 miesięcy i trener postanowił nas z Bartkiem zapisać na turniej. Tzn nie żebyśmy musieli walczyć czy coś, ale bardzo zachęca żeby tylko pojechać i zobaczyć. Więc pojadę i zobaczę. Może uda się już zdobyć żółty pas a jak będę miał dobry humor to wystartuję w sparingach. Proszę trzymać za mnie kciuki, ponieważ jak wrócę z powybijanymi zębami to przestanę wklejać zdjęcia i będziecie sobie musieli od tego czasu wszystko wyobrażać ;)

1 komentarz:

sylwanka pisze...

to powinienes sobie ladne zdjecie dla siebie zrobic i oprawic w ramki ku potomnosci jaki byles piekny i przystojny....zanim np. chinczyki zeby ci powybijaja ;P

Prześlij komentarz