20 czerwca 2011

Jaka jest różnica?

Gdzieś zacząłem pisać posta jaka jest różnica pomiędzy Nową Zelandią a Polską. Takie roczne podsumowanie. Ponieważ nie mogę znaleźć, napiszę o innych różnicach :)
Przede wszystkim się wyżalę. Jaka jest różnica pomiędzy dużą a małą firmą? Każda ma swoje wady i zalety. W małej firmie czujesz się jak w rodzinie, każdy się zna i każdy wie o sobie wszystko - nic się nie ukryje. W dużej firmie jest to na mniejszą skalę a i tak wiele osób jest anonimowych.
To z czego jednak muszę się pożalić to to, w jaki sposób duża i mała firma są zarządzane. W dużej firmie jest cała drabinka, czasem bardziej, czasem mniej logiczna, każdy ma swojego przełożonego i każdy ma swoje jasno określone obowiązki. W małej firmie natomiast panuje wieczny bajzel. Zacznę od tego, że najpopularniejszym stanowiskiem wśród 12 osobowej firmy jest... dyrektor :] I Ci dyrektorzy nawet nie potrafią zarządzać sami sobą, a co dopiero czymś konkretnym.
Wracając jednak do narzekania - mamy pewnego klienta, który płaci duże pieniążki za pewną usługę. I mamy go od ponad 2 miesięcy. Od tych ponad 2 miesięcy wszyscy wiemy, że coś mamy zrobić, ale Ci najmaluczniejści, czyli designer i programista czekają na wszelkie wiadomości od Pana dyrektora który projektem się zajmuje. I otóż po równo 2 miesiącach Pan dyrektor przychodzi i mówi "wiem co gdzie jak, wszystko uzgodniłem! Taki jestem zajebisty! No to teraz macie niecałe 2 tygodnie na wykonanie całej pracy... a i nie ma dyskusji bo klient ma wtedy konferencję i wszystko musi być gotowe na wtedy". I idzie sobie do tego swojego komputerka na którym na zmianę z iPhonem gra w gry...
Nie żeby mi jakoś strasznie przeszkadzało, bo lubię sobie czasem mocniej popracować, odkurzyć moje "pracoholiczne" zapędy, tylko kurna to podejście Nowozelandczyków do życia czasem mnie wykańcza.

Gdziekolwiek się nie obejrzycie, wszędzie to samo. Życie wyluzowane i w zwolnionym tempie. Fajnie, super, blisko z rodziną i znajomymi, ale do cholery zawsze tak nie można! Jak to Julka stwierdziła "ta Nowa Zelandia istnieje jeszcze tylko dlatego, że oni wszyscy są tacy powolni i tym swoim tempem dostosowują się do siebie". Cóż, aż mi z tego powodu ciśnienie skoczyło, które ostatnio i tak nie jest w najlepszym stanie, ale o tym też będzie w najbliższym czasie.

Z tego właśnie powodu wpadł do głowy głupi pomysł - otóż skoro wszyscy się tutaj tak wleką i wleką się za grube $$$, czemu by nie założyć firmy i przyspieszyć trochę tempa NZ przez co zarobić na ich lenistwie? I tak oto powstał pomysł, żeby znów zacząć bawić się freelancerstwem. Od czegoś trzeba zacząć a przynajmniej trzeba przeczekać jeszcze końcówkę oczekiwania na wizę rezydencką, która pozwoli mi oficjalnie założyć firmę. W dodatku dosyć sporo znajduje się ogłoszeń, gdzie ludzie szukają po prostu freelancerów na godziny. Wyobrażacie sobie, że na takim kontrakcie można dostać 70$ na godzinę na rękę? Jakiś kosmos! Tzn bajka to nie jest, bo taki kontrakt wcale nie oznacza, że będzie się pracowało 40h w tygodniu prawda? Ale słyszałem za to historię o takim człowieku, który miał bardzo dobrze rozbudowane kontakty i pracował w ten sposób 10 miesięcy w roku. Pozostałe 2 nie musiał i pracował nad swoimi projektami albo odpoczywał.

Z tego właśnie powodu w jeden z weekendów posklejałem własną stronę promocyjną, która powoli się buduje. Do tego trzeba będzie powoli dokleić portfolio i zabrać się za kolekcjonowanie zbędnych $$ Nowozelandzkich. Wytrawni blogo-podglądacze już pewnie wypatrzyli linka :)

C.D jutro

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo dobry pomysl z firma - jedyni ludzie jakich znam ktorzy sa superzadowoleni z NZ i zostaja dluzej niz dwa lata to tacy ktorzy prowadza firmy.

Wykorzystujac swoja przywieziona zza oceany wiedze i etyke pracy z latwoscia wygrywaja z Kiwimi - i pracujac lzej niz w EU odnosza wiekszy sukces mniejszym wysilkiem i to im kompensuje uciazliwosci zycia w NZ na tyle, ze nie chca mieszkac nigdzie nindziej.

Zla strona jest taka ze czasem trzeba dostosowac sie do poziomu Kiwi-klienta i Kiwi Way (co czesto oznacza niezle fanaberie).

Jesli nie zdecydujesz sie na Australie - zdecydowanie probuj.

A w NZ kazdy ma ustawowe prawo do ignorancji i niekompetencji. To jest druga strona ich "laid back lifestyle" niestety. Trzeba to zaakceptowac, albo ustalic sobie jasne cele i jasna date wyjazdu z NZ :)

Prześlij komentarz