6 sierpnia 2011

z szalonej emigracji w szalone biznesowanie

Z góry przepraszam, że nie piszę. Widzę waszą aktywność, widzę że wpadacie poczytać, ale nie ma co. Nie ma bo...

...bo stałem się niewolnikiem swojego małego sukcesu. Odkąd dostaliśmy rezydenturę (tak jest w paszporcie, ale aparat jest w New Plymouth i jak tylko pewna osoba go przywiezie to wam pokażę i opiszę kilka rzeczy) zacząłem rozsyłać kilka ofert tu i ówdzie oferując swoje usługi. I tak niby ukradkiem, niby przypadkiem nagle zostałem zasypany ofertami. Okazuje się że Nowa Zelandia może i nie cierpi na brak produkcji, ale cierpi na brak programistów PHP. Dobrych programistów. Mało tego, jest doskonały okres na założenie firmy, ponieważ wciąż mamy kryzys i firmy nie chcą zatrudniać na pełny etat, z drugiej jednak strony kto ma pracę nie rezygnuje z niej, żeby popracować na kontraktach, bo jest kryzys. Tym samym firmy mają zlecenia, ale nie ma kto ich robić. I tu pojawiam się ja, pracujący w ubiegłym tygodniu ponad 60 godzin, pracujący w sobotę do 6 i w niedzielę do 10 wieczór i cały czas zbierający kolejne zlecenia i zgłoszenia.

I tak oficjalnie wszem i wobec. W poniedziałek, dnia jutrzejszego rezygnuję z pracy i zakładam firmę Ltd.


To głównie z jednego powodu. Branie urlopów, żeby wykonać kontrakty kiedyś się wyczerpie. W dodatku mój pracodawca też nie ma aż tyle pracy, żebym cieszył się z własnego rozwoju przez cały tydzień więc (mam nadzieję po jutrzejszej rozmowie) chciałbym, żeby został też moim klientem raczej niż pracodawcą. Zobaczymy.

Tymczasem jak widzicie, nie mam czasu na nic. Pisanie bloga? Gdzie tam! Nie mam czasu jeść! Przez 4 dni ubiegłego tygodnia ani razu nie zjadłem w domu. Brak czasu! Przy okazji przytyłem około 4kg w ciągu 2 tygodni! Fajnie, że pieniążki napływają, ale kurde trochę mnie to zaczyna przerastać w powiązaniu z obecnym pracodawcą. Mam nadzieję, że uda się to jakoś połączyć zgrabnie i szybko stanę na nogi tak żeby zaoferować konkurencyjne usługi jako firma na rynku NZ :)

Na pewno dużo też dowiecie się o zakładaniu firmy i wszelkich formalnościach. Póki co sam się dużo uczę ale jedno wiem na pewno - posiadanie swojej Ltd opłaca się dużo bardziej niż kontraktowanie. Kontraktowanie oznacza, że z $1 odchodzi Ci około $0.33 na opłaty. W przypadku firmy, po zabawie z całymi podatkami i odliczeniami wychodzi około $0.25. Tyle na razie wiem, a co dalej zobaczymy :)

Trzymajcie kciuki i do najbliższego wolnego weekendu... Oby niedługo!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Trzymamy więc... :)

cloo pisze...

WOW, duży krok, mocno trzymam kciuki!!

Anonimowy pisze...

Super! Zycze Ci powodzenia.

NZ jest dobrym rynkiem dla wysokiej klasy specjalisty pracujacego na wlasny rachunek.

Poziom kompetencji w narodzie jest slaby, wiec mozna wiecej osiagnac mniej walczac z konkurencja.

Jedyni z moich znajomych ktorzy postanowili zostac w NZ na stale to ludzie ktorzy prowadza wlasne firmy (przy wszystkich uciazliwosciach i lokalnych debilizmach, im nadal rachunek wychodzi na plus).

Mnie poltora roku w NZ wystarczy, mimo ze w firmie robimy fajne projekty i bedzie mnie brakowac niedlugo przyjdzie czas na krok do przodu. Australia, albo Europa. Czas dla mnie na powrot do prawdziwego, cywilizowanego swiata. Bez zimnych prymitywnych budynkow, niepotrzebnie izolowanego rynku i psychopatycznych kierowcow.

Trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia! :)

Prześlij komentarz