4 grudnia 2011

Hamilton - post 2

Jak już wiecie wylądowałem tymczasowo w Hamilton, więc zapewne czekacie na trochę wyjaśnień.

W Hamilton wylądowałem na początku października. Firma dla której pracuję zajmuje się urządzeniami sieciowymi a ja piszę GUI dla jednego z nich. Niestety nazwy firmy oraz szczegółów nie mogę zdradzić z prostego powodu - urządzenie które robimy to prototyp i "wielka tajemnica" :) Z tego też powodu musiałem się przenieść do Hamilton, bo muszę pracować u klienta na miejscu, ponieważ urządzenia nie można wynieść ani nawet połączyć się z nim z zewnątrz - wszystko jest zamknięte na klucz w laboratorium. W dodatku nawet do laboratorium nie mam wstępu, mogę przez szybkę zobaczyć moje własne prywatne urządzenie o nazwie... 3 :) To przynajmniej powoduje spokój na duszy, bo oznacza, że jak spierniczę swoje to są jeszcze przynajmniej 2 prototypy :D

Sama przeprowadzka do Hamilton nie była łatwa. Kontrakt podpisałem w poniedziałek zaczynać miałem w następny poniedziałek. Przeprowadzka w 1 tydzień to hardcore. Samo zrezygnowanie z obecnego mieszkania zajęło 3 tygodnie (okres wypowiedzenia).
Pierwszy tydzień przemieszkałem w hotelu. Plusy posiadania firmy - hotel można odpisać od podatku ;) Mieszkanie w hotelu ma swoje minusy - szczególnie w Nowej Zelandii. Internetu brak, jeśli chcesz korzystać kosztuje jakieś 10$ dziennie... Poza tym ma się ten swój pokoik, wygodne łóżko, łazienkę i telewizor z 1000 programów... I tyle, za bardzo nie ma co tam robić. Już nie mówiąc o posiłkowaniu się. Cóż, przeżyłem pierwszy tydzień, w następny z pomocą Bartka przeprowadziłem się do nowego domu. Nowy dom, z którego do was piszę do dom z dwoma sypialniami (po polskiemu 3 pokojowy). Ciekawostka jest taka, że w Auckland za kawalerkę trzeba zapłacić $250, tutaj za dom płacę $220 tygodniowo. Cóż, ceny w Auckland zdecydowanie są najwyższe w Nowej Zelandii.
Póki co jeden pokój pozostaje pusty bo wciąż poluję na jakieś łóżko w przyzwoitej cenie. Za nowe trzeba zapłacić coś koło $1000, wiec poluję na coś używanego na trademe, ale tam albo są 35 letnie łóżka albo ktoś chce $990 za roczne... wielka promocja :p

Pierwsze tygodnie były trudne, głównie z prostego powodu. Ja się do małych miejsc nie nadaję. Hamilton może i ma ponad 100 tysięcy mieszkańców ale jednak jest to ciągle mała mieścina, z małomiasteczkową kulturą i... no właśnie, niczym więcej. Kilka supermarketów, stacje benzynowe i małe centrum i na tym się Hamilton kończy :) Nie ma tu co robić. Naprawdę. Dlatego prawie każdy weekend staram się z Hamilton znikać.
Wracając jednak do pracy. Początki w Hamilton były ciężkie również ze względu na czas. Kontrakt z klientem pochłaniał bardzo dużo czasu, klienci wymagali bardzo dużo czasu i tym sposobem brakowało czasu na cokolwiek innego. Zasadniczo na wszystko ;) Tym sposobem w dosyć krótkim odstępie czasu moje zdrowie zaczęło pikować w dół i tabletki na nadciśnienie, które dostałem niedawno przestały działać. Wizyta u lekarza i diagnoza bardzo prosta - brak snu, stres, nieregularne odżywianie. Skutek? Z tabletkami na nadciśnienie potrafiłem wyciągnąć 95 na 160. Tak było pod koniec października. Od tego czasu musiałem troszkę zwolnić. Część swojej pracy odesłałem do kolejnych kontraktorów, w weekendy odsypiałem tydzień i przede wszystkim przestałem pracować w weekendy. Do tego od 2 tygodni doszedł ostry reżim, nie tylko ze względu na zdrowie ale również ze względu na zbliżające się lato :)

I tak od 2 tygodni przestałem jeść słodycze (dobra raz się złamałem i kupiłem drożdżówkę!), przestałem jeść junk food, wszelkie chipsy, krakersy. Oficjalnie w mojej diecie powinno również brakować alkoholu, ale ze względu na to, że weekendy staram się mieć wolne a to oznacza wypady ze znajomymi ciężko tego dotrzymać :) Na kolacje zwykle zajadam się owocami i warzywami, staram się jeść regularnie i prawie codziennie sobie gotować. To jeszcze nic. Do moich 2 treningów w tygodniu taekwondo dorzuciłem 3 razy w tygodniu cage fitness. To taki trening wzięty z mma, półgodzinny bardzo wyczerpujący i intensywny. Efekty już widać po 2 tygodniach. Dużo lepiej się czuję, nowe tabletki o zwiększonej dawce (bo lekarz nie uwierzył, że zabiorę się za siebie ;) ) działają aż za dobrze i chyba będę musiał poprosić o zmniejszenie dawki. Do tego chudnę i wszystko mniej więcej się układa. No może z wyjątkiem klientów bo nowych brak (brak czasu na załatwianie czegokolwiek poza kontraktem i obecnym 1 dużym klientem) a jeden duży obecny ciągle narzeka, że za wolno wszystko. Cóż, dziwne, wszyscy w Nowej Zelandii robią wszystko wolno a temu akurat to nie pasuje ;)

A tak na koniec apropos taekwondo. Awansowałem na 8 gup (z 10) a w przyszłą niedzielę mam testy na 7 gup. W tym tempie już za kilka lat będę mógł się pochwalić jakimiś wymyślnymi technikami i ciemnokolorowym pasem :) Nie zaryzykuję stwierdzenia, że dojadę do czarnego, bo ze mną i moimi pomysłami to nigdy nie wiadomo, ale myślę, że na zawodach będę już mógł skopać niejednemu tyłek :)

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

W Dunedin za pokój z łazienką płacimy 255$ tygodniowo...

Powodzenia z reżimem!

Anonimowy pisze...

Jak zwykle zycze Ci powodzenia :)

Jak jestes w Hamilton, to masz blisko (pewnie o tym dobrze wiesz ale jakby nie) moje ulubione Taupo - nie musisz jechac do samego miasteczka, North-West czesc jeziora jest piekna, masz blisko Coromandela, z mniej spektakularnych - zupelnie przyzwoite Raglan i Waitomo. Jakbys w ramach obnizania cisnienia na rowerze gorskim chcial pojezdzic, zaopatrz sie w kennett bros guide - pare tras sie znajdzie.

Zoo w Hamilton jest fajne - duzo lepsze niz w dziadowskim Wellington. Zreszta ciezko byc gorszym od Wellington :P jedyne co tam jest dobre, to CBD, knajpy i Eastbourne (choc to wlasciwie juz nie Wellington).

Maja w Hamilton tez pare fajnych parkow, choc nie moge sobie za nic przypomniec gdzie jest ten najfajniejszy - chyba kolo stacji kolejowej? Taki duuzy, z takimi drewnianymi kladkami przez moczary - poszukaj.

A jak juz o Wellington wspomnialem - to tam moim zdaniem jest najdrozej w NZ. Ja za umeblowana kawalerke w wysokim standardzie + parking na Cuba St (gownianych zimnych wilgotnych kiwi-domow nie zdzierze) placilem 410NZD tygodniowo (bills included).

W Australii zycie jest o wiele fajniejsze, ale jesli twoim wyborem jest NZ - powodzenia.

Ale jak firma nabierze rozpedu moze poszukaj zlecen tutaj? AUD to zawsze AUD, nie badziewny Kiwi dolar.

Anonimowy pisze...

Park ktory mialem na mysli nazywa sie Minogue Park - ja podjezdzalem od Forest Lake Rd.

A na rower chyba najbardziej mi sie Te Miro podobalo
http://tracks.org.nz/track/show/1007

Nie jest to Taupo, Rotorua ani Marlborough, ale zdrowo czas spedzic na powietrzu jak najbardziej mozna.

Anonimowy pisze...

> Firma dla której pracuję zajmuje się urządzeniami sieciowymi a ja piszę GUI
W PHP??

milenka pisze...

:)

Ralf pisze...

@Anonimowy1 - dzieki za rady. Mysle jednak, ze wszystko co bylo w Hamiltron do zwiedzenia, zwiedzilem w pierwszym tygodniu :) No jeszcze Waitomo mi zostalo, ale czekam az pojawi sie na jakiejs promocji, bo tak to troche drogo.

@Anonimowy2 - niestety mam bardzo szczegolowa klauzule poufnosci w moim kontrakcie, wiec gdybym Ci powiedzial co i jak musialbym Cie zabic ;)

Anonimowy pisze...

@Ralf - tak myslalem :) Hamilton samo w sobie nie ma wiele do zaoferowania, ale ma dosc dobre polozenie - wszedzie mimo wszystko blisko.

Co do Waitomo - tam jest masa roznych opcji, - mozna robic black water rafting i to jest drogie, a mozna pojsc na spacer po jaskiniach z przewodnikiem i to bylo chyba ponizej 50NZD. Mi sie bardzo podobalo - glowworms sa fajne.

Po drodze z Hamilton do Waitomo jest takie mini-zoo z ptakami Kiwi - fajne i chyba niedrogie (nie moge sprawdzic, bo przewodnik Lonely Planeta zostawilem znajomym). Jak jeszcze nie byles - moze warto zobaczyc. Po drodze jest przyjemna kawiarenka na lunch (tez z listy Lonely Planeta).

Jak bedziesz w Taupo - sprawdz Cafe L´Arte - jest na Mapara Rd, blisko Whikaipo Bay - blisko poczatku szlaku W2K. Najlepsza moim zdaniem kawa w NZ i doskonale jedzenie. Rejsy jachtami po jeziorze do Maori Carvings sa zaskakujaco niedrogie.

Wogole jak tesknisz za cywilizacja to Taupo moze byc dobrym lekarstwem - swietne jedzenie, dobre zakwaterowanie, cywilizacja. Ja zatrzymywalem sie tu:
http://www.accommodationlaketaupo.co.nz/
(mialem w tym miejscu z firmy zakwaterowanie - prywatnie to drogo, chyba ze ze znajomymi bys jechal)

Volcanic Activity Centre w Wairakei pod Taupo jest fajne - maja symulator trzesien ziemi - to jest na Karetoto Road, obok buira GNS Science. Craters of the Moon sa fajne, a jak dobrze poszukasz, to 10min od Volcanic Activity Centre mozesz znalezc gorace strumienie :) jak chcesz moge Ci znalezc GPS Coords.

Ja to wogole nie wiem o co Kiwim chodzi z Hamilton - wszyscy sie smieja ze to mala dziura, a ktore miejsce w NZ (moze poza Auckland) mala dziura nie jest?
Wolalbym juz Hamilton niz Wellington - przynajmniej nie ma ryzyka trzesien ziemi 8.0+ ani aktywnych wulkanow ;) - nie wiem czy wiesz ale to jedno z najbezpieczniejszych miejsc w NZ. I blisko w mase fajnych miejsc.

Pozdrowienia z ACT :)

Anonimowy pisze...

Witaj Rafał pozdrowienia z śnieżnej i zimnej Polski :). Przypadkiem trafiłem na Twój blog ponieważ sam zastanawiam się nad przybyciem do NZ. Ofert pracy z sieci, oracla na stronach internetowych jest dość dużo ale powiedz z perspektywy osoby która jest na miejscu jak wygląda rynek pracy dla osoby z CCNP,CCVP i pięcioletnim doświadczeniem z administracją oracla. Pozdrawiam i życzę sukcesów w prowadzeniu firmy.

Prześlij komentarz