27 lutego 2012

Wycieczki po Nowej Zelandii: Co zrobić jeśli wylądujesz w Hamilton

Jak już wiecie wylądowałem w Hamilton kilka miesięcy temu i powoli moja przygoda tutaj dobiega końca. Z tej oto okazji kilka ciepłych słów o Hamilton, bo przecież nie można wiecznie narzekać, co? :)


Hamilton, czy jak nazywają go Nowozelandczycy Hamiltron bądź Tron, the city of future (od popularnego filmu), jest jednym z niewielu miast w Nowej Zelandii bez dostępu do morza. Mówimy o miastach, nie wioskach, bo Hamilton jest 4 największym miastem Nowej Zelandii.

Kiedy kilka tygodni temu pisałem, że nie ma tutaj za wiele do robienia, miałem rację. Gdyby miał pisać poradnik najważniejszych rzeczy do obejrzenia w Nowej Zelandii, Hamilton by się na takiej liście nie znalazło. Na szczęście nie trzeba czytać poradników i większość z was przez Hamilton i tak będzie musiała przejechać, ponieważ to główna droga aby dostać się z południa do Auckland. Kiedy już tu wylądujecie warto znać kilka faktów.

Hamilton jest miastem gdzie mieszka powyżej 100 tysięcy ludzi a mimo wszystko jest bardzo małomiasteczkowe. Już pierwszą różnicę między Auckland zauważycie wychodząc na ulicę i... widząc ludzi. Tak w Hamilton ludzie chodzą po chodnikach, używają nóg do przemieszczania się (dziwne co?). W Auckland tego nie zobaczycie a jeśli już wybierzecie się na spacer po południowych dzielnicach, możecie być pewni tysiąca par oczu oglądających się na was (lub trąbiących facetów jeśli jesteście dziewczyną). Życie jest tutaj typowo Nowozelandzkie, spokojne, rodzinne i skupione bardziej na życiu niż na pracy.
Mimo to, w ostatnim Lonely Planet, Hamilton zostało określone jako miasto, gdzie warto imprezować w Nowej Zelandii. I jest w tym trochę prawdy, w piątkowy i sobotni wieczór centrum zamienia się w wielkie centrum rozrywki, imprez, popijaw i dyskotek. Nie było by w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że spotykacie na ulicach bardzo młodych ludzi... Naprawdę bardzo młodych. Nie dziwi przez to fakt, że Hamilton według statystyk ma najniższy statystyczny wiek matek w całej Nowej Zelandii. Spotkanie nastolatki prowadzącej dwójkę swoich dzieci nie jest tutaj niczym nadzwyczajnym.

Co w takim układzie możemy zrobić w Hamilton? Na pewno warto odwiedzić Hamilton Gardens. Jest to bodaj największy w Nowej Zelandii ogród botaniczny, który jest naprawdę duży. W weekendy wybiera się tam mnóstwo ludzi, na pikniki, na przechadzki czy choćby spotkać znajomych, bo Hamilton w swojej wielkości jest ciągle małe :) Obejrzenie ogrodów w pośpiechu zajmie około godziny. Trzeba jednak pamiętać, że ogrody (w zależności od pory roku) mają godziny otwarcia. Zdjęcia z ogrodów można zobaczyć klikając na zdjęcie:

Hamilton słynie z jeszcze jednego miejsca. To Hamilton Zoo. Jest bardzo ładne i duże, pomimo że nie ma za wielu "mieszkańców". To jednak powoduje, że jest unikalne. Gdzie bowiem będziecie mogli zobaczyć stado żyraf czy nosorożców na naprawdę sporym terenie, czy przejść mostem ponad wybiegiem dla szympansów.

Wielką frajdę z przyjazdu do Hamilton będą mieli również wielbiciele sportów motorowych. W Hamilton bowiem jako jedynym mieście w Nowej Zelandii odbywa się uliczny wyścig samochodów V8 - ITM400 Hamilton. Głośny ryk silników, zapach spalin i palonej gumy to jest to co raz w roku porusza całą okolicę i ściąga tysiące fanów. Żeby dodać smaczku na koniec wyścigu zawsze pojawia się występ artystyczny. W ubiegłym roku V8 Hamilton zakończyło się koncertem Good Charlotte. Nie jestem pewien kto występuje w tym roku, ale na pewno będzie to coś ciekawego i porównywalnego do emocji sportowych na ulicach.

To by było na tyle. W Hamilton jest jeszcze największe w Nowej Zelandii centrum handlowe, ale tego raczej się nie zwiedza :)

Dużo więcej natomiast można zobaczyć w Waikato, czyli regionu którego centrum jest Hamilton, między innymi sławne Waitomo Caves, wodospady, Reglan, sławne na całym świecie Tongariro Crossing, Taupo itd itd, ale to powoli będzie w kolejnych postach :)

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witam autora,
dlaczego nie ma kolejnych opowieści???
Mamy już kwiecień.
Czekam,pozdrawiam!

Franc pisze...

Spędziłeś kilka miesięcy w mieście, które uważasz za nudne ... po co tyle czasu straciłeś?? :|

Adept Sztuki pisze...

Pisz częściej!

Anonimowy pisze...

Czekamy na nowe wpisy !!!

Anonimowy pisze...

No POJKE ! ile można czekać?

Joanna Chilicka pisze...

czerwiec nastał, jakiś wpis, hę?

Prześlij komentarz