26 lipca 2012

No wiec lece...

Dla spragnionych dawnych przygod, oto nadchodza nowe :)

Ze wzgledu na "maly" nawal roboty wogole nie mam czasu leciec, ale skoro wszystko juz zalatwione, to trzeba. Dzien przed wylotem pracowalem do 3 rano i pracowalbym pewnie i po drodze, gdyby nie limit baterii w laptopie. Spakowalem sie w 15 minut, przez co jestem pewien ze zapomnialem 80% rzeczy, ale kogo to interesuje, wazne ze jestem w drodze. A konkretnie w Bangkoku :)

Pierwszy etap podrozy przebiegl wyjatkowo przyjemnie/nieprzyjemnie. Przyjemnie bo linie Thai zrobily naprawde niezle wrazenie. Serdecznie polecam, mila obsluga, dobre jedzonko, poprosilem o miejsce w emergency exit zeby miec miejsce na nogi, zadnego problemu. Wszystko bardzo sprawnie i przede wszystkim przyjaznie. Nieprzyjemna jednak byla sama podroz a to ze wzgledu pewnie na stres + przepracowanie, poniewaz przez cale 11h z Auckland do Bangkoku przespalem moze ze 2h. Nie najlepiej to wrozy na dalsze elementy podrozy, czyli Bangkok - Wieden i Wieden - Krakow.

Lotnisko w Bangkoku jest bardzo duze i slabo oznakowane. Wystarczy powiedziec, ze z mojego gate-u do informacji mialem (doslownie czytajac znaki) 1,5km przy czym w informacji dowiedzialem sie ze moj wylot jest zaraz obok miejsca w ktorym wysiadlem, wiec 1,5km spowrotem.
Zeby dostac darmowe wi-fi na lotnisku trzeba sie zarejestrowac zostawiajac numer paszportu (sic!). Pozatym lotnisko jak lotnisko :)

Co warto skomentowac? Jedzenie tajskie w tajlandii! Tutaj nie pytaja tak jak w NZ czy chce pan ostre czy lagodne, jak mi pieprzneli curry myslalem ze mi galki oczne wyleca! Zastanawiam sie czy jakby przylozyc zapalke to czy by sie nie zapalilo! Zjadlem tego kwasu moze ze 2 lyzeczki i najadlem sie ryzem i cola, bo to znam ;) Nauczka na przyszlosc - jesli na lotnisku jest Burger King - jedz w Burger Kingu!

I na koneic troszke narzekania. Thai - rewelacyjne wrazenie, kolejna linia Austrian, wrazenie fatalne. Na dzien dobry trzeba bylo czekac na obsluge bo sobie gdzies poszla. Jak juz odstalem swoje i poprosilem o miejsce ekstra na nogi zostala mi przedstawiona wakacyjna oferta - miejsce w emergency exit za jedyne 350 euro. Nie, nie pomylily mi sie zera, trzysta... piecdziesiat... euro! Nie skomentuje... albo skomentuje - wstyd Austrian! Azjatyckie linie robia wszystko zeby klientow przyciagnac, europejskie wszystko zeby klientow stracic!

No nic, ide sie przekimac na krzeselkach, ktore na lotnisku sa troszke wygodniejsze w poprzek niz te w samolocie i do uslyszenia z Wiednia :)

1 komentarz:

Marcin pisze...

Ha ha :) Powiało dawnym Rafałem. To znaczy podróżnikiem, odkrywcą nieznanych światów, piszącym językiem skromnym i trafnym. Naprawdę przypomniały mi się pierwsze posty blogu, te kiedy leciałeś w drugą stronę. Szkoda, że brak czasu już nie daje możliwości Ci pisać jak dawniej bo miło się czyta:) Zatem wracaj podróżniku, czekamy na Ciebie. Spokojnych dalszych lotów :)

Prześlij komentarz