13 czerwca 2014

To moze cos napisze...

Nie ukrywam ze przestalem pisac z 2 powodow. Pierwszy - brak czasu, ale na to sie da zaradzic. Zawsze znajdzie sie piec minut. Drugi - otoz drugi powod to jestescie Wy, wy drodzy czytelnicy. Jak bardzo was lubie i 95% z was jest doskonala, tak znajdzie sie 5% palantow ktorzy wszystko zepsuja.

Wiec sprobuje jeszcze raz... Zawsze dostawalem duzo maili z pytaniami i zawsze chetnie odpowiadalem. Niejedna osoba na pewno to potwierdzi. Do czasu. Do czasu kiedy ktos posiadajacy firme na drugim koncu swiata, kto ciezko pracowal na to co teraz robi i wciaz ciezko pracuje, zaczyna byc zasypywany mailami pt. "hej Rafal, jestem przyjaznym polakiem, zalatw mi prace to sie odwdziecze". Albo "Hej Rafal, zalatw mi wize pracownicz,a zaplace dobrze".

Juz nie mowie o tym jak mi sie to nie podoba i ze to bylo jednym z glownych powodow mojej emigracji (nie pieniadze, nie pogoda, ale ucieczka od polskiej mentalnosci). Mowie jednak o tym glosno poniewaz jest to czysto nielegalne i ja naprawde naleze do ostatnich osob ktore by sie w to bawily.

Przestalem pisac i kontakty przestaly naplywac. I dobrze. Przez ostatni rok spotkalem naprawde sporo uczciwych Polakow przyjezdzajacych tutaj i ich serdecznie pozdrawiam.
Nie jestem w stanie ukryc sie w sieci. Mam wiecej niz ten blog, mam swoja strone, mam swoja firme, jestem osoba publiczna. Jednak nie chce byc osoba typowo publiczna. Chce byc osoba ktora pomoze w wiedzy i orientacji o kulturze i przyrodzie Nowo-Zelandzkiej.

Dlatego sprobuje jeszcze raz. Moze ostatni, moze nie. Znow zaczne od czasu do czasu pisac. Przemyslen mam wiele, nigdy ich nie braknie. Bledow w jezyku polskim jeszcze wiecej, wiec bedzie o czym dyskutowac :) Przy okazji bedzie bardzo przyjemnie uzyc jezyka polskiego, ktorego nie mam za bardzo okazji uzywac. No to co, zobaczymy jak nam to pojdzie.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Fajnie wiedzieć, że jeszcze tam jesteś - to znaczy, że nadal Ci się to miejsce podoba. Ja się pojawię w NZ w przyszłym tygodniu i tu możesz być spokojny, nie chcę od nikogo pomocy w 'załatwianiu' czegokolwiek (wizę już mam) - niedawno czytałem o zadźganiu właściciela sklepu w Auckland przez 13 i 12 latka i zacząłem się zastanawiać czy warto się tam pchać (szczególnie po przeczytaniu komentarzy innych ludzi którzy w pobliżu tego miejsca mieszkają, pracują i też mieli różne przygody), ale skoro żyjesz i masz się dobrze to chyba nie jest tak źle.

Anonimowy pisze...

Już straciłam nadzieję,ale mimo wszystko zajrzałam jeszcze raz na stronę i proszę,jakie miłe zaskoczenie.
Twojego bloga czytałam z przyjemnością , aż tu nagle jakby ktoś wyrwał resztę kartek z książki. Co dalej z głównym bohaterem,jakie są dalsze przygody? Myślę,że przez tych 5%,jak to określiłeś palantów,nie warto rezygnować,w ogóle nie warto nawet o nich mówić.Musisz nabrać dystansu,dokładnie takiego,ile dzieli Polskę od Nowej Zelandii (już dalej pojechać się nie da).Powodzenia w biznesie i w życiu.Pozdrowienia z Trójmiasta. No i czekam na ciąg dalszy przygód z końca świata.

Kropeczka pisze...

Zgadzam sie w zupełności z poprzedniczka, trzeba nabrać dystansu i nie przejmować sie tymi zlosnikami, a na takie dziwne pytania poprostu nie odpowiadać...
A wiec witamy Rafała ponownie i pozdrawiamy serdecznie :-) moze kiedys znowu uda sie nam spotkać? ;-)

Anonimowy pisze...

Przez pół roku tu nie wchodziłem, włączyłem nie tą zakładkę a tu wpis! :) Ogromnie miłe zaskoczenie. Dzięki, że się odezwałeś :D (nie zwracaj uwagi na te 5 % kontynuuj bloga, od dziecka mażę o wyprawie do NZ przyjemnie się czyta i można się wiele dowiedzieć :3 )

Anonimowy pisze...

Wow, czekałem na tę chwilę wiele miesięcy! Nie sądziłem, że kiedykolwiek pojawią się nowe wpisy.
Mógłbyś Rafał umieścić jakiś wpis, napisany w stylu z początków bloga? Chciałbym (i mam nadzieję, że wiele innych osób także) poczytać po prostu co u Ciebie, czym się teraz zajmujesz, jak Ci się żyje, co się ciekawego działo przez ten czas.
Wszystko oczywiście w ramach rozsądku, nie o wszystkim powinno się pisać na publicznym blogu.

Najstarsze posty były najlepsze, bez zbędnego skupiania się na gospodarce/polityce, opisywały to co najważniejsze, czyli Twoją historię!!

vegetanie pisze...

Trzymaj się i nie patrz na debili... zawsze tacy będą. NZ jest moim marzeniem i mojej rodziny a głownie z tego powodu ze chcielibyśmy mieszkać w krainie Hobbita :) To coś niesamowitego mieć na wyciągniecie ręki Hobbiton hehehehe :) Szkoda, ze niestety dość trudno jest wyjechać do tego kraju. Chyba, że masie tyle szmalu co Serij Tankian z SOAD wtedy jest prosto jak sie pokaże wyciąg z konta ehhehe. Pisz stary jak najwiecej bo milo sie czyta Twoje przemyslenia :) Ubawilem sie po pachy Twoim postem o sluzbie zdrowia :)
Przy okazji zapraszam na mojego bloga :) a z ciekawosci zapytam czy jesli moge czy tam grafik/fotograf znajdzie zajecie ? albo projektant mody ? Nie musisz odpowiadac oczywiscie :) Pozdrawiam

Prześlij komentarz