26 sierpnia 2014

O sluzbie zdrowia CD

No wiec mialem kolejna operacje. Kolejny styk z anestezjologami i sluzba zdrowia. No i troche tez trzeba ponazekac, a bo co!

Najpierw rozwine wam troche poprzednie historie.
Zabieg mialem rozbijania kamieni okolo 2 miesiace pozniej od pierwszej operacji. Co ciekawe rozbijanie kamieni ultradzwiekami odbywa sie na wpol zywo. Znaczy sie dodaja cos do kroplowki co robi Cie mocno nacpanym ale tez swiadomym. Klada Cie na takim zelazku ktore rytmicznie i bardzo szybko przypie... uderza Cie w nery. W teorii na tym odcinku nie masz zadnych kosci wiec to co napotka fale uderzeniowa zostanie rozbite. Z tym ze kto kiedykolwiek dostal strzala w nery domysla sie jak to boli. I polnarkoza wcale nie pomaga. Ledwo dozylem do konca po drodze zasypiajac sam nie wiem czy z wycieczenia czy z przedawkowania, ale szczesliwy ze po wszystkim.

Obudzilem sie na sali rekonwalescencji z przemilym pielegniarzem ktory powiedzial mi ze nie wypusci mnie do domu poki sie nie... wysikam. No wiec poil mnie herbatka, woda i co tam mial naokolo a ja stojac co 10 minut nad kibelkiem no po prostu nie moglem. I tutaj ciekawostka. Ile razy wracalem do lozka zasypialem od reki, takie dzialanie narkozy. I ktokolwiek cokolwiek do mnie mowil, mnie nie interesowalo. Interesowalo mnie tylko spanie. Pielegniarz jednak za kazdym razem kiedy chcial mnie zabrac do toalety zaczynal zdanie od "Ralf!" i wtedy automatycznie otwieralem oczy. Pozniej wytlumaczyl ze nasz mozg probuje ignorowac jak najwiecej zeby wypoczac ale automatycznie reaguje bodzcem jesli slyszy imie swojego wlasciciela :) Ma to sens, ile razy odwracaliscie sie na imprezie kiedy ktos z tylu mowil o innej osobie o tym samym imieniu?
W kazdym ukladzie po okolo godzinnej batalii udalo mi sie wysikac pol przezroczysta pol krwista ciecz i moglem isc do domu, zadowolony ze po zabiegu i ze bede mogl juz spokojnie sobie zyc.

Potem byla wspomniana sytuacja w Styczniu, kiedy okazuje sie ze moje kamienie sa tam gdzie byly i ze jestem na liscie oczekujacych na operacje. I tak nadszedl Maj. Pod koniec Maja dowiedzialem sie ze operacja bedzie za okolo 3 tygodnie. Postaralem sie wszystko zaplanowac zeby nie miec nic danego dnia. Zeby nie bylo zbyt pieknie 2 dni przed operacja dostalem telefon ze operacja jest odwolana poniewaz mieli jakis bardzo pilny przypadek. Super... No nic, to czekam. na dzien przed operacja dowiedzialem sie ze pilny przypadek zostal odwolany i ze ja jestem tam gdzie bylem... No ekstra, bo ja sobie po prostu nie moge planow porobic co? Tylko czekac wiecznie na ich telefon. No ale zgodzilem sie, termin byl idealny bo piatek wiec moglem odpoczywac w weekend.

Pojawiam sie w klinice rano. W liscie informacyjnym mam napisane, ze operacja bedzie trwala do 1h i ze wychodze popoludniu. No wiec standardowo, przebieram sie w fartuszek, zadowolony pogadalem sobie z pielegniarkami, ogladnalem jakis program w TV czekajac na moja kolej na sali przedoperacyjnej. Potem wizyta anestezjologa, pielegniarki i pani doktor. Wszyscy standardowo zadaja te same pytania zeby 3 razy byc pewnym i kolejna ciekawostka! Pani dr. pyta sie mnie czy w razie jakis komplikacji zycze sobie zeby ratowano mi zycie wszelkimi sposobami... Yyy.. Ze... Co? Zacznijmy od tego jakie kur. komplikacje?! To miala byc prosta operacja! No wiec dowiaduje sie ze czasem przy wprowadzaniu laseru przez (nie chcecie wiedziec co!) peka przewod pomiedzy pecherzem i nerka i ze trzeba ciac i operowac.Aha super... No dobra, ale czy to nie naturalne ze chce zebyscie mnie ratowali? Otoz nie! Ponoc sa ludzie ktorzy sie na to nie zgadzaja, szczegolnie ludzie starsi oraz bardzo religijni. Ciekawe...
W kazdym ukladzie laduje na znanym sobie stole operacyjnym, tym razem zakladaja mi maske i kaza oddychac gleboko a ja juz wiem co planuja cwaniaki!!! Wiec lamie patent i bije rekord! Raz, dwa, trz, cztr, pie, szc, sie, osie, dziewie, dzies! Jest! Ha ponoc nie da sie policzyc! Zadowolony usmiecham sie do siebie az tu nagle ktos mnie szturcha i budzi...

Jest po operacji. Operacja sie udala, laserem rozbito kamienie i wyciagnieto dla pewnosci. Yey! Super :) To koniec mojej przygody ze szpitalem! Dziekuje, dziekuje, buziaki, od teraz bede pil duzo wody i piwa! Obiecuje!

Wstaje z lozka, ubieram sie, siadam na duzym fotelu w poczekalni gdzie kaza mi odsiedziec 30 minut zebym doszedl do siebie. Dostalem herbatke, kanapke, jak zjem i sie wysikam (znow!) to moge sobie isc. Wiec ubrany juz i pewny ze mi sie chce ide do kibelka. Ide ide... Cos nie tak... Ale ide, staje nad kibelkiem, sikam... Wysikalem sie. Zapinam rozporek. A tu jak mnie cos nie jeb... w nery... Otwieram drzwi, patrze z usmiechem na przechodzaca pielegniarke, ktora na mnie dziwnie patrzy... Cos do mnie belkocze, cos tam krzyczy "help"... ja usmiecham sie dalej, nogi postanowily przejsc na emeryture a ja postanowilem sprawdzic jak dobrze w narodowy sport nowej zelandii "rugby" gra siostra wpadajac na nia calym cialem :D

Potem jeszcze pamietam bycie wiezionym na wozku, potem jeszcze mnostwo osob latajacych naokolo lozka, znow morfina, znow motylki, znow kroplowka, rozbieraja mnie zboczency i dobranoc....

Obudzilem sie kilka godzin pozniej. Bol w nerce okropny. Dowiedzialem sie ze operacja czasem ma bolesne skutki u niektorych osob i ze bol jest tak silny ze bardziej niz go czuc - traci sie przytomnosc :) Bosko! Dostalem jakies kolejne tabletki i wyrok ze zostaje na noc na obserwacje.
Przewieziono mnie do kolejnej sali gdzie bylo mniej "emergency" ;) i zostawiono samemu na noc z kilkoma sasiadami... I tu zaczyna sie bajka.

Za firanka mam (nizej nazywanego rowniez:) ziomka, na oko turek albo jakis inny wielki ciemnoskury ziomek. Ziomek ktory nie oddycha a sapie, a to dlatego ze wazy pewnie z 250kg... Ziomek ktory co chwile dzwoni do kogos i gada glosniej niz spiker na stadionie. Ziomek ktorego czuje przez firanke. Oraz ten sam ziomek, ktory jak go upomnialem zeby byl cicho bo chce mi sie spac poszedl poskarzyc sie siostrze ze jestem nieuprzejmy... Nosz kur... wiekszego szczescia ja w zyciu nie mam? No to dupa, ksiazki nie poczytam bo glosno... To przegladam internet na telefonie... Mieliscie kiedys tak ze po kilku godzinach doslownie internet wam sie skonczyl? Ja tak mialem... Ze 3 razy tej nocy! Okolo 1 rano ziomek postanowil isc spac. Nie moglem sie bardziej ucieszyc! To sobie pospie! Zamykam oczy i tu nadmieniam ze zwykle zasypiam w 5 minut! Nie da rady, ziomek jest szybszy. Prawie odplywam w objecia morfeusza gdy zza firanki slysze kalasznikowa! Chhrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr! I to nie jakies tam chrapanie. Ta firanka nas oddzielajaca sie trzepocze! Naprawde!chhhrRRRRRRRRRRRRRRRR!!!!!!! Naprawde? To pospalem! I tak do... 7 rano! O 7 rano przyszedl lekarz zapytac jak sie czuje. Sprawdzil czy wszystko ok, powiedzial ze jak sie czuje dobrze to moge wyjsc. Ja na to ok! I jeszcze przy nim zaczalem sie ubierac. Wylecialem stamtad jak ze strzaly zostawiajac siostry zdumione i zdziwione ze nie czekalem nawet na sniadanie. A ja potrzebowalem po prostu SPAC! Wrocilem do domu okolo 8. Poszedlem spac i wstalem okolo 7 wieczor... A kto nie wierzy, tutaj dowod:


Jakie wnioski. Sluzba zdrowia jest fajna, dopoki w niej sa fajni pacjenci. A jak to w kazdym kraju zawsze trafisz na "ziomka". A czego nauczyla mnie ta prawie roczna przygoda? Pij duzo piwa, bo piwo zapobiega kamieniom na nerce! A i ze mozna pisac na blogu nie tylko o Nowej Zelandii :p

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No to ulga, że wszystko u Ciebie ok. :) ale nie przesadzaj z tym piwem :p. Podrzuć na bloga jakieś "Nowo-zelandzkie powiedzenia" :D

Anonimowy pisze...

Co tam rafl... ;) liczymy na jakiegoś posta ! :D

Anonimowy pisze...

Zdrowia zdrowia zdrowia :)
pozdrawiam
Gosia

Anonimowy pisze...

W rugby dozwolone jest szarżowanie (to takie polskie słówko na tackle ;)) jedynie zawodnika z piłką - inaczej sędzia dyktuje karnego ;) Myślę, że dlatego wylądowałeś w sali z chrapiącym gościem (taki swego rodzaju karny ;)). Pozdrawiam i zdrowia życzę ;)

pawel607 pisze...

popłakałem się ze śmiechu XD i nie mogłem nic napisać bo sie smiałem jeszcze, dobrze że leże juz w łózku bo tak bym leżał na podłodze ze śmiechu XD
Ps. duuużo zdrowia i mniej ziomków buhahaha

pawel607 pisze...

popłakałem się ze śmiechu XD i nie mogłem nic napisać bo sie smiałem jeszcze, dobrze że leże juz w łózku bo tak bym leżał na podłodze ze śmiechu XD
Ps. duuużo zdrowia i mniej ziomków buhahaha

Prześlij komentarz