24 listopada 2014

Przewodnik po Nowej Zelandii

Skoro juz tu jestem sobie prawie 5 lat, skoro nawidzialem sie sam dosyc duzo, to czemu by nie pokazac Nowej Zelandii innym? Wielu z was do mnie pisze maile, wielu z was zabieram po okolicach ale po raz pierwszy zabralem prawdziwa grupe turystyczna na wycieczke :) Mam nadzieje ze nie ostatni raz :)

Pewnego niedzielnego popoludnia dostalem maila z biura podrozy o dramatycznej sytuacji bez szczegolow, ze grupa polakow zwiedzajaca antypody pozostala bez przewodnika i czy moglbym pomoc. Odpisalem ze potrzebuje wiecej informacji i umowilismy sie na rozmowe.

Po rozmowie dogadalismy sie ze grupa bedzie przez 4 dni tutaj i trzeba ja oprowadzic wedle programu po okolicach. Chwila organizacji po mojej stronie, rozmowa z druga polowka coby sie biznesem zajela przez ten czas i jest decyzja - jade.

Wszystko bylo na ostatnia chwile, pieniadze, organizacja, plan, bilety itp itd, jednak pelen optymizmu wsiadlem w samochod by powitac moja pierwsza w historii zorganizowana wycieczke :) Samochod zostawilem na lotnisku i pojechalem odebrac grupe, ktora okazala sie bardzo przyjemnie mala - jedynie 9 osob. Pierwsze wrazenie jednak bylo bardzo... jakby to powiedziec... ostrozne? Widac bylo ze wszyscy sa zmeczeni, zestresowani i cos jest nie tak. Tutaj niestety trzeba miec za zle biurowi (?) podrozy ze nie powiedzieli mi co tak naprawde sie stalo.

Nie ma jednak nic takiego co by jedna czy dwie butelki wina nie rozjasnily i juz po kilku godzinach wszyscy sobie milo gawedzilismy a i dla mnie cwiczenie jezyka polskiego jest niezastapione! Spotkalem bardzo milych ludzi. Ludzi wyksztalconych i takich ktorzy w zyciu na prawde do czegos daza. Jak sie okazalo cala dziewiatka byla przemila i niezwykle sympatyczna. Przez te 4 dni bardziej czulem sie jak na wakacjach niz jak w pracy. Caly czas dobrze sie bawilem i mam nadzieje ze moja grupa rowniez :) Sytuacja w ktorej zostalismy wszyscy postawieni byla niezwykle trudna jednak polacy zawsze znajda wspolny jezyk i jednak bede sie trzymal tego ze polacy sie wzajemnie zawsze wspieraja.

Co sie okazalo. Uwaga nauczka dla biur podrozy! Podczas wylotu z Australii Customs (czyli celnicy) zapytali kto jest przewodnikiem grupy. W momencie kiedy wskazano palcem na pana, oficerowie zabrali go na bok i sprawdzili czy ma pozwolenie na prace. Poniewaz nie mial zostal nie wpuszczony do Nowej Zelandii. Uwaga! Jesli przyjezdzasz do Nowej Zelandii wykonywac jakakolwiek prace, potrzebujesz wizy pracowniczej. Dotyczy to rowniez pracownikow biur turystycznych, ktorzy potrzebuja specjalnej wizy dla przewodnikow. Tym samym grupa pozostala sama sobie a pan przewodnik pozostal w Australii. Dzieki wielkiemu szczesciu wszystko sie jakos poukladalo.

Co zobaczylismy przez 4 dni? Niewiele jak na polnocna wyspe, ale wystarczajaco zeby zasmakowac Nowej Zelandii. Prosto z lotniska pojechalismy do Waitomo zobaczyc glow worms czyli swiecace larwy. Nastepnie odwiedzilismy Rotorua czyli wulkanicznie aktywne tereny a w ostatni dzien okolice Auckland (Muriwai i Piha) oraz samo Auckland.

Co moge powiedziec o takiej wycieczce. Na pewno to ze ja bym to inaczej zorganizowal. Troche wszystko bylo na wariackich papierach i na pewno duzo chaosu. Zobaczylismy bardzo duzo Rotorua i okolic Auckland kiedy w tym czasie mozna by bylo dorzucic cos innego bez zadnych stresow. Na pewno nie ogladalbym 2 parkow w Rotorua bo one sie nie wiele roznia. W dodatku jak juz jestesmy w Rotorua to warto bylo by przejechac do Taupo jesli nawet nie wyjsc do polowy Tongariro Crossing to przynajmniej zobaczyc Huka falls i Mt Ruapehu w tle z odbiciem w jeziorze ktore jeszcze o tej porze pokryte jest sniegiem :)

Wycieczka jak wycieczka. Szczerze powiedziawszy sam sie zastanawiam kto wymysla trasy, bo przeciez najlatwiej zapytac miejscowego. Ale trasa byla wyznaczona i niestety przykaz z gory byl taki ze musimy zrobic dokladnie to co jest w programie a jesli zostanie czasu to zobaczymy cos nowego :) Tak czy owak wydaje mi sie ze grupa wyjechala zadowolona, w odmiennych nastrojach w jakich przyjechala i ze w pamieci zostanie im przepiekna Nowa Zelandia a nie przygody przez jakie musieli przejsc. A przy okazji jesli kiedys ktos z nich zawedruje tutaj, serdecznie pozdrawiam wszystkich :)

Mam nadzieje ze to pierwsza ale nie ostatnia moja wycieczka z wieksza grupa. A to przy okazji zmotywuje mnie do opisania kilku atrakcji i jak to zrobic zeby zobaczyc duzo w jak najbardziej zorganizowanym czasie :)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Cześć Rafał,
Grupa wyjechała rzeczywiście zadowolona:) Bardzo dziękujemy za opiekę nad nami, pierwszy raz trafił mi się pilot/przewodnik/opiekun (nie wiem jak Cię określić:)), który wita grupę winem. Przyznać jednak trzeba, że trafiłeś w sedno, tego nam było trzeba po naszych przejściach...na szczęście nie ma tego złego... i trafiliśmy na Ciebie. Pozdrawiam, Jedna z 9:)

Anonimowy pisze...

brawo! Twoja nowa odsłona....

Anonimowy pisze...

Hej Rafał,
Dzięki,że tam byłeś i odjąłeś nam trochę stresu. Mnie Nowa Zelandia podobała się bardzo
i nie jestem w tym odosobniona. Byłeś dla nas dostępny w każdym momencie i gotowy proponowć inne dodatkowe atrakcje np. "Auckland by night" Kto chciał skorzystał. Inni wykorzystali czas po swojemu. Dobrym pilotem/przewodnikiem może być tylko ten, kto zna miejscowe realia. Dlatego szkoda,że nasze biuto podróży przy planowaniu trasy nie korzysta z wiedzy i doświadczenia "miejscowych" ( osób, biur podróży, jednym słowem tych, którzy mają wypracowane własne kontakty i wiedzę). Ale za to organizator musi zapłacić i to jest przyczyna źle ustawionej trasy. Mnie na Wyspie Północnej najbardziej podobało się wybrzeże w okolicach Piha i Muriwari z cudownymi widokami skał i plaż z czarnym piaskiem i spacer po fantastycznym lesie deszczowym.
Po prostu lubię przyrodę , która w Nowej Zelandii jest piękna. Warto tam jechać.

Anonimowy pisze...

po 2 latach dziekuje ,jestes doskonalym przewodnikiem,z gleboka wiedza o kraju,,kiwi,, kazdemu polecam takiego pilota chociaż to ni e jest twój zawód
pozdrawiam ,,jeden z uratowanej dziewiatki ,,

Prześlij komentarz