7 kwietnia 2015

Goraco

Zbliza sie 5 lat mojego pobytu w Nowej Zelandii... Moze male podsumowanie, dla kazdego cos milego...

Przede wszystkim jest mi goraco :) Drugie z kolei lato naprawde sie udalo i jeszcze w kwietniu temperatury mamy powyzej 20 stopni. To na pewno duza zmiana w stosunku do Polski. I trzeba przyznac ze sie przestawiamy. Nie wiem jak by mi przyszlo przeprowadzic sie z powrotem do Polski z ujemnymi temperaturami kiedy tutaj naprawde robi sie zimno w nocy bo temperatura spada ponizej 10 stopni!
Trzeba natomiast wspomniec ze to jest Auckland. W innych miejscach moze byc gorzej/lepiej niepotrzebne skreslic. Np w takim Dunedin maja podobna pogode do Polski ale to przeciez prawie 1000km na poludnie ode mnie. W Wellington znow (czyli w polowie drogi od powyzszego) jest wypizdziec i pizdzi jak w Puckim czy jak to sie tam mowilo :) Podobno prawie 300 dni w roku wieje przynajmniej sredni wiatr.

No wlasnie jak to sie mowilo. Od ponad 2 lat mam bardzo umiarkowany dostep do jezyka polskiego. A szczegolnie pisanego. W pewnym momencie zdecydowalem nawet zainstalowac sobie slownik polski na komputerze ale szybko odinstalowalem bo denerwowalo mnie ile bledow robie.
I tutaj bije sie w piers. Jak mieszkalem w Polsce nabijalem sie osobiscie z ludzi ktorzy wyjezdzali za granice i zapominali jezyka. A szczegolnie z tych ktorzy robili angielski akcent. No dobra z tych sie dalej nabijam bo to durnota, ale zapominanie slow niestety jest u mnie na porzadku dziennym. W domu, w pracy, ze znajomymi, prawie 24/7 mowie po angielsku od wielu lat. Po polsku jedynie z rodzicami czy znajomymi z Polski lub tutaj. Ale ilez mozna tematow obgadac po polsku mowiac bardzo rzadko. I wtedy przychodzi ta jedna rozmowa gdzie mowimy o polityce czy o jakims wynalazku i boom! w glowie i przed oczami zapadka i tylko wiem jak po angielsku to nazwac. Wiem jak to jest po Polsku ale nie moge sobie przypomniec. I mysle i mysle i nic. I szczerze powiem ze zdarzylo mi sie raz czy dwa uzyc slownika do przetlumaczenia (o przy tym slowie musialem sie zastanowic!) z angielskiego na polski. A nawet nie wypominajcie mi bledow gramatyczno/ortograficzno/stylistyczno/bylejakich. Bo jestem dyslektykiem, o! Kazde dziecko moze sobie tak dzisiaj powiedziec to i ja moge!

Jak sie w NZ zyje. No zyje sie bo sie musi, jakby sie nie zylo to bym wam napisal jak sie nie zyje. A nie zyje sie pewnie mokro bo to wyspa i na pewno jest duzo wody pod ziemia!
A na powaznie to po jakims czasie przychodzi czas na czlowieka ze staje sie tutejszym. I rzeczy zaczynaja denerwowac. Nie, nie tak jak w Polsce. Moze to jest moja przewaga (a raczej na pewno jest) bo jak juz wszyscy narzekamy przy piwie to ja zawsze moge powiedziec "hej, pojedz sobie do Polski to zobaczysz!".
I tak dotyka nas glupi premier ktory sprzedaje wszystko Chinczykom jakbysmy byli gospodarskimi dziwkami, nieruchomosci sa tak nababelkowane ze USA sa bobasem w stosunku do naszego babla nieruchomosc. A jak pierdyknie (bo pierdyknac musi i wyjscia nie ma) to bedzie kaboom z zielonego raju. Srednia nieruchomosci w Auckland just jest prawie $800.000 (musialem napisac te zera zamias k zeby na was wieksze wrazenie zrobic). To jest tyle ze ja pier! To jest tyle ze nawet nie da sie kupic domu na wynajem bo trzeba by 2 (znow!... jak mu tam...) czynsze placic zeby pokryc kredyt.
No i wode mamy brudna (Nowa Zelandia wcale nie jest taka zielona), krowy za duzo mleka daja i farmerow czeka kryzys, paszporty na 5 a nie 10 lat, policja agresywna, dzieci glupie, zupa za slona...
Na kazdego chyba przychodzi czas ze staje sie tutejszym. I ja chyba takim tutejszym sie stalem. Czy to czas na wyprowadzke? No chyba, ciagnie mnie za genitalia pociag do przygody. A NZ juz taka nie jest. A moze jest? Prowadze firme i to na pewno najwieksza przygoda jaka kiedykolwiek mialem, ale jak dlugo taka przygode mozna prowadzic. A mi sie chce czegos nowego....

No coz, wygadalem sie, naprawilem wam kupe bykow, popastwcie sie nad biednym dyslektykiem :)
I co dalej, pisac tutaj, zostawac w NZ, spakowac sie w pizdu i pojechac na antarktyde? Co jeszcze... Dylematy.

A tymczasem jest mi goraco... Cholernie goraco, i jak mi ten cholerny landlord (nie chce mi sie myslec furfa jak to jest po polsku!) nie zainstaluje obiecanej klimatyzacji w ten weekend to mu nogi z pupy powyrywam! Ot, malkontentctwo to cos czego Polak nie zapomina!

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Czytałem Cie w wakacje w 2010 roku...juz pakujac sie ale...no wlasnie...wygodnie mi tu bylo...

Teraz wrocilem...i co ja widze, podsumowanie:D? w PL za wiele sie nie zmienilo - ciepla posadka jest, ale z taka sama pensja:P...kurna frak, moze planete zmienic?

Klimatyzacje chyba landlord zainstalowal...bo cicho siedzisz:D
Pzdr
KF

Anonimowy pisze...

Hmm... to jest fascynujące z jednej strony, a z drugiej strony smutne. Chodzi mi o to, że z jednej strony fajnie jest być takim człowiekiem, którego ciągnie do przygód, który jest ciekawy świata. Który chce poznać inne kultury itp, który szuka swojego miejsca na tym świecie, ale z drugiej strony jest to smutne. Człowiek ciągle wędruje, szuka swojego miejsca, a może go nigdzie nie znaleźć. Po co angażować się w jakieś znajomości, czy ogólnie życie w danym miejscu wiedząc, że za parę lat może być już w innym miejscu. Ja tam nie wiem, siedzę w Polszy, świata nie widziałem to co ja mogę wiedzieć o dylematach imigrantów. Choć muszę przyznać, że też byłbym ciekawy świata. Jak miałem 15 lat to chciałem mieszkać w NZ, gdy miałem lat 18 to chciałem mieszkać w AU. Oczywiście chłonę ciągle wiedzę o tych dwóch państwach, ale np. teraz mając lat 23 zastanawiam się, czy jednak nie poszukać szczęścia w słonecznej Kalifornii w Hamerice :) Z jednej strony chciałbym poświęcić po 5 lat w każdym z tych krajów, żeby zobaczyć które finalnie miejsce bym wybrał, ale z drugiej, jak tak sobie pomyślę to mogłoby mi być szkoda tych utraconych lat. Oczywiście byłyby piękne chwile, znajomości na całe życie itp. ale jednak korzeni przez wiele lat bym nie zapuścił w jednym miejscu, bo przecież fajnie mieć gdzieś swoje miejsce na ziemi. Ciężki orzech do zgryzienia. Może spróbuj AU? Nie aż tak wielki szok kulturowy, a na pewno większe możliwości.

Anonimowy pisze...

Czyli jak, nie warto wyjeżdżać?

stnet85 pisze...

Hej, przypadkiem znalazłem Twój blog, dodaję do zakładek może się przydać. Od niedawna zastanawiam się nad przeprowadzką i chyba wypadnie na NZ. Wcześniej mieszkałem w Kopenhadze, teraz w Warszawie od kilku lat. Chciałem sobie dać szansę w PL, ale to jednak nie był dobrzy pomysł, do tego stopnia, że chcę się wyprowadzić jak najdalej stąd. Dlatego padło na NZ.
Drobne pytanie, czy w NZ nie zapowiada się jakiś kryzys? Czy to dobry moment na przyjazd i znalezienie pracy?

Nie wylatuję już jutro, plany mam dopiero na styczeń-kwiecień 2016. Wcześniej muszę zamknąć za sobą wiele spraw i potrzebuję na to kilka miesięcy.

Ralf pisze...

Witaj,

Przepraszam za pozna odpowiedz ale moje obowiazki aktualnie sprowadzaja sie do pracy 12h na dobe 7 dni w tygodniu.
Jesli chodzi o aktualna gospodarke to jako osoba prowadzaca biznes powiem tak. Jest boom, zyje sie dobrze i naprawde jest szczyt naszej ekonomii. Realia jednak sa takie ze wszyscy w biznesie mowia o nadchodzacym kryzysie. Tylko zastanawiamy sie co bedzie zapalnikiem tego kryzysu. Jedni mowia ze ceny mleka (a mleko to glowny towar exportowy NZ) ktore ostatnio bija rekordy spadkow, inni mowia ze ceny nieruchomosci (aktualnie srednia cena domow w Auckland to $800k... srednia!) jeszcze inni mowia o Chinach czy Australii. Juz przedwczoraj dowiedzielismy sie ze byc moze to Grecja bedzie tym zapalnikiem. Naprawde wiedzie sie nam dobrze ale czy przetrzymamy jesli swiat wpadnie w kolejna depresje? Pewnie nie. Wielki brat Australia juz nie jest taki mocny jak kiedys, wielka siostra Chiny same staraja sie uporac z bablem gospodarczym wiec ekonomicznie pewnie czeka nas wszystkich kryzys. Pytanie jest juz nie czy tylko kiedy.

Natomiast z mojego punktu widzenia jesli ktos jest specjalista w swojej dziedzinie, wierzy w swoje mozliwosci i jest dobry w tym co robi to kryzys nie kryzys zawsze znajdzie prace :)

stnet85 pisze...

Mówisz, że ceny mleka są aż tak istotne w NZ? No to nasi rolnicy mogliby tylko pozazdrościć takiej sytuacji ;)
Kilka miesięcy miałem plan na przeprowadzkę do NZ. Dziś niestety sam nie wiem czy zrealizuję taki plan. Pracy mam z miesiąca na miesiąc więcej. Kiedyś wystarczyło że spakowałem się w jedną walizkę, kupiłem bilet i już ;)
Może kiedyś przynajmniej uda mi się odwiedzić Nową Zelandię na wakacje. Ale jeszcze nie mówię, że rezygnuję z planów przeprowadzki, w końcu może dopnę swego.
Gospodarka w Europie ma się lepiej i raczej nie zanosi się na jakiś kryzys, inne rejony świata chyba tez nie narzekają. W USA pierwszy raz od kilku lat zapowiada się nawet podwyżka stóp procentowych, więc jest dobrze. Do NZ raczej też pewnie nic złego nie dotrze. Ale tu jedna uwaga: Australia i Nowa Zelandia mocno dobijają polskie górnictwo, tani węgiel z drugiego końca świata doprowadza do rozpaczy kopalnie w PL.
Już wiele razy przyglądałem jak się żyje w NZ i pod wieloma względami widzę podobiznę do europejskiej wyspy Zelandia, czyli Danii. Tylko ten ruch lewostronny na ulicach... nie umiem sobie tego wyobrazić jak można jeździć po lewej stronie ;) Ale pracę raczej łatwo można znaleźć, bez problemu natrafiłem na kilka stron internetowych z ogłoszeniami i interesujące mnie oferty. Później pewnie wolałbym założyć własną drobną działalność gospodarczą.

A czy Nowa Zelandia wybrała już nową flagę ? Nawet w Polsce było głośno o konkursie ;)

Ralf pisze...

Jesli chodzi o flage to glosujemy bodajrze za tydzien. Glosowania sa 2. Taki fajny trik z rzadu. Najpierw wybieramy ktora flage lubimy a potem czy chcemy ja zmienic. Poronione ale dobry trik na to zeby ludzie sie przyzwyczaili do nowego wyboru.

Po lewej stronie dobrze sie jezdzi :) nie ma problemu, bardzo szybko mozna sie przestawic. A gornictwo juz Polsce nie zagraza poniewaz zamykaja wiekszosc kopaln w NZ poniewaz sa nie rentowne. Taniej jest przywiezc wegiel z filipin i indonezji. Prawo rynku, najtanszy wygrywa.

Anonimowy pisze...

Ralf! Ja wiem, że praca pracą ale pół roku zastoju? :D

Dopominam się, bo czytając Twojego bloga czuję się, jakbym czytał jakąś powieść fantastyczną o alternatywnej rzeczywistości, tak strasznie nierealnie i egzotycznie brzmi wszystko co piszesz o NZ. :)

ewunia pisze...

Pozdrawiam ze Szczecina - ciekawe obserwacje!Powodzenia w realizacji planów!!

ewunia pisze...

Pozdrawiam ze Szczecina - ciekawe obserwacje!Powodzenia w realizacji planów!!

pawel607 pisze...

Witaj,
Gorąca prośba jakbyś mógł opisać szerzej temat związany z założeniem firmy jednosobowej( koszta, dokumenty, podatki, biuro rachunkowe, czas realizacji etc.... ale
planuję wyjazd na turystycznej i tam zakładać dopiero firmę ( formalnosci )ponad to już w Polsce chcę zająć się reklamą przyszłej firmy( net ), tak aby po przyjeździe nie tracić zbędnego czasu ;)
z góry dziękuję i pozdrawiam Paweł

Ralf pisze...

Witaj,
Jesli chodzi o zalozenie firmy to jest jedna wazna informacja ktora Cie interesuje. Wiza.
Na to potrzebujesz na dzien dzisiejszy minimum $100.000 na zainwestowanie (czyli na kurs dzisiejszy okolo 265.000 zl). Bez tego nie mozesz zrobic nic:
http://www.immigration.govt.nz/migrant/stream/invest/entrepreneur/entrepreneurworkvisa/

Jak juz ten pierwszy krok masz za soba wtedy jest naprawde z gorki :)

pawel607 pisze...

hejka,
chyba się źle zrozumieliśmy ;) a mianowicie :
kiedy w latach 2003 wyjechałem do GB jako turysta oczywiście ;) znalazłem tam pracę i po kilku miesiącach były Święta zatem z obawy że mnie nie wpuszczą założyłem firmę i otrzymałem buissnes vise wklepaną w paszport, co mi zezwalało na wjazd do GB bez problemu i czekani i tłumaczenia się na odprawie (jeszcze nie byliśmy w Unii ) dlatego ciekawi mnie jak to wygląda w NZ czy też jest taka możliwość,
odnalazłem czytając z uwagą Twoj Blog wpis z 2011 bodajże o założeniu firmy przez Ciebie i kosztach ok 300$ jak pamiętam tylko nie wiem nadal jak to bedzie wyglądało w NZ jak przyjadę na turystycznej visie i tam będę chciał otworzyć firmę tzn. czy również automatycznie wklepią mi w paszport nową visę i możliwość pobytu na terenie NZ ? zmierzam do tego jak ominąć tą całą procedurę w Pl bo z tego co wiem to też utrudniają a w NZ jest z mojej posiadanej wiedzy dużo łatwiej wszystko załatwić

Pozdrawim i dzięki za odpisanie

a tak na marginesie to pisz pisz bo ja nic nie pisałem, ale czytam cały czas ;) od jakis 10 lat myślałem o NZ ale tylko myslałem ale od Nowego Roku wałkuje cały czas temat NZ (tj. zamykam wszystkie sprawy )i znajomi mi mowią ze ja mam już fioła z tą N Zelandią haha. Jak tylko mi się uda uporać z tą biurokracją Polską i cały czas rzucaniu kłód pod nogi, zamiast pomocy w załatwieniu "czegokolwiek" (długa historia) to kupuje bilecik i mnie tu nie ma , choćbym miał tam spać na plaży (joke)

Ralf pisze...

Hej,

Niestety tu nie jest Europa. NZ nie ma zadnych zwiazkow z Europa - jedynym uprzywilejowanym krajem tutaj jest Australia. Oznacza to ze nawet jesli bylbys Brytyjczykiem - obowiazuje Cie takie same zasady jak Polaka, Rumuna czy Kubanczyka.
Potrzebna jest wiza i kropka. Jedynym obejsciem tak naprawde jest posiadanie wizy studenckiej ktora pozwala na zalozenie firmy.
Aby dostac wize studencka trzeba albo sie dostac na studia i placic czesne (od $10k do $30k co semestr w zaleznosci od kursu) albo dostac sie na doktorat.
Mysle mysle i naprawde innego wyboru nie ma. Zalozenie firmy bez wizy jest niemozliwe poniewaz potrzebujesz numer IRD (nasz VAT) do zalozenia firmy. Tego znow nie dostaniesz bez wizy (potrzebuja skan wizy).

pawel607 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
pawel607 pisze...

dedukując to, to mogę przyjechać jako turysta i np. tak mi się spodoba że postanowię się uczyć tam w szkole np. angielskiego i dostanę studencką vise a w trakcie nauki złoże podanie o vise (self-employed ) ?

pawel607 pisze...

dedukując to, to mogę przyjechać jako turysta i np. tak mi się spodoba że postanowię się uczyć tam w szkole np. angielskiego i dostanę studencką vise a w trakcie nauki złoże podanie o vise (self-employed ) ?

Ralf pisze...

W NZ nie ma wizy na self employed. Odsylam jeszcze raz do strony immigration.
http://www.immigration.govt.nz/migrant/stream/invest/

Tutaj masz wszystkie mozliwosci.
Oraz wszystkie mozliwosci jako student:
http://www.immigration.govt.nz/migrant/stream/study/canistudyinnewzealand/allaboutvisas/

(czytaj duzy box niebieski szczegolnie). NZ wizowo jest trudniejsza od US wiec zadne sztuczki niestety tu nie przejda.

pawel607 pisze...

dzięki raz jeszcze ;) dziś już po 2:15 także postudiuję dokłądnie jutro
OT: czytałem własnie przygody ze służbą zdrowia i "ziomkiem" popłakałem sie ze śmiechu XD
Pozdrawiam ;)

Anonimowy pisze...

Cześć Rafał. Świetny blog. Tak sobie go czytam i czytam i mam coraz więcej pytań. Czy można skontaktować się z Tobą drogą mailową?

abc pisze...

Blog jest naprawde czadowy. Swietnie sie czyta! Cos fajnego jest w tym, że Ci sie chce pisac, a mnie z perspektywy obecnej cieszy, ze komus kto jest po drugiej stronie ziemi, chce sie opisywac cos co dla mnie jest egzotyczne. Pozdrawiam

Prześlij komentarz