24 lipca 2010

Powrót dziewczyn

Wróciły dziewczyny. W końcu. Będzie się do kogo odezwać :) Jednak z okazji ciężkiego lotu (czyt. 2h NZ-Australia), dzisiaj cały dzień przesiedziały w pokoju... na łóżku :p Jutro umówiliśmy się na piwko, opowiadanie z wycieczki i jakiś prezent, który mi przywiozły :)
Z mojej strony był tylko krótki komentarz, że nic się nie zmieniło. Pracy dalej nie ma i cisza jak makiem zasiał :) Dziewczyny stwierdziły, że muszą ostro pomyśleć nad swoimi znajomymi i zacząć pytać ich, czy nie dało by się jakoś pomóc. W końcu im też zależy zatrzymać współlokatora :)

Natomiast przypomina mi to fakt, że miałem opowiedzieć o siedzeniu w samotności. Jak się nie ma do kogo odezwać, nie ma z kim spędzać czasu a przy okazji cały tydzień leje, rodzą się w głowie setki pomysłów. I tak zrodziły się te 2 awaryjne, gdyby nie udało się zdążyć tutaj. Ogólnie stwierdzam fakt, że na pewno by się udało, ale trzeba by przynajmniej pół roku przesiedzieć. Statystycznie szansa na pracę jest raz w miesiącu z tego co zauważyłem :) Tym samym czeka mnie jeszcze jedna szansa, o ile statystyka nie kłamie.
Ale wracając do meritum, bo skaczę po tematach :) Samotność jest masakryczna. Jeśli się jest w Polsce to fajnie. Ma się znajomych, ma się przyjaciół, zwykle ma się też pracę. Tymczasem tutaj drugiego dnia deszczu skończyły mi się pomysły na rozrywkę... Przeczytałem książkę, na obiad był mega wymyślny posiłek, który pożarł kupę czasu, była też tv, zainstalowałem w końcu red allerta, pograłem kilka godzin... I to w 2 dni. Pomysły się skończyły i zaczęła się prawdziwa, przeraźliwa nuda. Stąd właśnie wzięły się pomysły. Pozwoliło mi to jakoś przetrwać te deszczowe dni, szczególnie, że jeden wyjątkowo wiąże się z planowaniem. Dodatkowo kolejny pomysł jest taki, że nie ma sensu ćwiczyć sobie programowania, nie ma sensu pisać moduły do CMSów, jakieś biblioteki... Czemu by nie napisać własnej, pełnej strony? I tak zabrałem się za pisanie. Zapewne nie będzie to jakiś kosmos, nie będzie to mega system, ale ważne żeby sobie coś zaplanować i dążyć do celu. Przynajmniej ostatnie 3 dni już się nie nudzę. Tzn nie mówię, że tylko siedzę przy kompie, bo pogoda się poprawiła, ale przynajmniej mam kolejny cel poza znalezieniem pracy :)

Nie wspominałem wam jeszcze jednej rzeczy. W ub. weekend z "polską" ekipą wybrałem się do kina. Na "Predators". Film zupełnie taki jak się spodziewałem i jeśli komuś podobały się filmy typu Transformers, ten również się spodoba. Jest zupełnie w innej fabule niż poprzednie predatory, ale przynajmniej sam predator się nie zmienił ;) Warto wspomnieć natomiast, że w kinie na samej górze są loże. Tzn ostatnie 2 rzędy to duże, skórzane fotele postawione parami, po środku stolik i oddzielone od siebie małą ścianką. Ciekawy pomysł, choć z drugiej strony trochę dyskryminujący osoby, które lubią siedzieć na samej górze, ale ich po prostu nie stać :) Dodam tylko, że przed samym seansem rzut oka do tułu i widziałem tylko jedną parę luksusowych siedzeń zajętą.

Tyle na dzisiaj. Dzisiaj również się leniłem (czyt. pracowałem na komputerze). Efektem jest (na mój gust) pełna baza do projektu i porządny szkielet do projektu. Swoją drogą Ubuntu pokazało pazurki, kiedy trzeba było zainstalować Pear, Smarty i odczepić się od Zenda. Mam go już dość, tzn na pewno nie będę w nim robił swojego projektu, a ten skubaniec pozapisywał się w każdym możliwym configu, przez co odpalenie ludzkiego projektu graniczy z cudem. Pół dnia zabawy nad zmianą ustawień i instalacjami. Cóż, warto. Programowanie to taka fajna praca, że możesz ciężko harować 2 tygodnie bez efektu, ale na samym końcu zawsze jest jakiś efekt z którego jesteś zadowolony :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz