28 września 2010

No to żeście poszaleli klikacze!

Jutro zamieszczę screen z analyticsa, będzie wyglądał przezabawnie na tle dzisiejszych odwiedzin. Tak czy siak mamy pierwsze miejsce. Jeśli tylko zwycięzca (a konkretnie zwyciężczyni) wyrazi zgodę, zamieścimy opis tego co było do wygrania.
Obiecuję jednak, że pojawi się kolejny konkurs. Może na 22222? :) Kto wie, na pewno was o tym poinformuje i na pewno nagrody będą równie cenne!

A tymczasem w skrócie weekend. Byłem w Nowej Zelandii :) W tej prawdziwej. Celem była zatoka i wycieczka na ryby, ale nie wiedziałem, że po drodze będziemy mijali ogromne połacie zielonych gór porośnięte... owieczkami!!! Owca, owcą, owcę pogania! Co prawda nie jest to tak efektowne jak na południowej wyspie, ponieważ łąki są ogrodzone, ale za to przekrój wszystkich hodowlanych zwierząt był. I tak widziałem mnóstwo koni, krów, Ewelin... yyy tzn lam, i przezabawne krowy długowłose!!! Do tego amerykańskie byki z długimi skierowanymi do przodu rogami. Możecie sobie to wszystko wyobrazić i... i tylko wyobrazić, bo otóż zostawiłem aparat w bagażniku i zostało mi tylko osobiste podziwianie. Na pewno jednak będzie jeszcze niejedna okazja, żeby zdjęcia wam dostarczyć (wracając już było ciemno).
Mijając połacie zieleni, minęliśmy też małą Nowozelandzką miejscowość. Co prawda nie na tyle małą, żeby wzbudzała podziw (wg. przewodnika, istnieją jeszcze wioski cofnięte o kilkadziesiąt lat w czasie), ale jednak potrafiące wzbudzić zainteresowanie. Zatrzymaliśmy się w niej na standardowe, zachodnie "fish & chips", które notabene było wyśmienite, i zajadając się musiałem przecierać oczy ze zdumienia. Bo oto po drugiej stronie ulicy, szła sobie trójka dzieci w wieku ok 7-12 lat prowadząc na sznurku... małego baranka! Mam zdjęcie, ale nie mogę odgrzebać kabla, więc dorzucę jutro :) Jeszcze o świnkach na smyczy słyszałem, ale o owieczce? No cóż, owce rządzą :p

Łowienie znów się nie udało, pomimo jednego brania. Brania oczywiście na moule-a, ale brania takiego typowego dla małego pyrtka, który skubie końcówkę przynęty wystającej z haczyka :) Za to zapoznałem się z bliska z oceanicznym przypływem. Postanowiłem połowić sobie z najdalej wysuniętego kamienia i zanim się spostrzegłem, w ciągu ok 30 minut woda podniosła się o ok 10-20cm i zostałem odcięty od lądu o ok 1,5 metra. Wędkę przerzuciłem do Caela (zostałem upomniany za niepoprawne pisanie jej imienia w smsie, więc od tej pory będę pamiętał :p ), pudełko z przyrządami i przynętami też a sam musiałem wykonać mega skok. I udał się. Z jednym małym szczegółem. Musiałem podeprzeć się ręką... pisałem wam już jak bardzo te muszelki porastające skały są ostre? I tak do moich licznych blizn dorzucam 3 dosyć głębokie na prawej dłoni.

Większość niedzieli przesiedziałem na słonku w ogrodzie pisząc poniższy poradnik, który mam nadzieję komuś się przyda.
Za to muszę wam jeszcze ponarzekać o tutejszych kierowcach. W przewodniku jest napisane, że aby zostać kierowcą w Nowej Zelandii należy nauczyć się prowadzić, rozmawiając przez telefon komórkowy oraz zmieniając 3 pasy bez kierunkowskazu w korku... jednocześnie. I nie ma w tym żadnej przesady. Kiwi jeżdżą jak szaleńcy. A jeszcze gorzej zachowują się w stosunku do skuterów. Wymyślili sobie konkurs "wyprzedź skuterzystę". Polega na tym, że dodają maksymalnie gazu jadąc obok mnie następnie zajeżdżają mi drogę i skręcają w lewo... I żeby to był wyjątek? Skąd, codziennie tak mam! Dalej - nie chcę przeginać jazdy na skuterze, bo boję się o wywrotkę, która może się źle skończyć (tak samo źle jak na motorze!!! :p ). Więc jeżdżę przepisowe 50. Jak jest duży ruch i w miarę płynny, jeżdżę równo z wszystkimi. I tak pomimo sunięcia 70km/h, podczas gdy dozwolone jest 50, i tak ktoś mnie musi wyprzedzić, następnie zjechać na mój pas i zwolnić! Masakra. A wszystko wynika podobno z tego, że egzamin na prawo jazdy zdała by małpa z zasłoniętymi oczami. Teraz ponoć jest gorzej, ale kiedyś były pytania typu "czy pomiescie mozna jezdzic 20km/h, 50km/h, 100km/h". Cóż, żaden kraj nie jest idealny. Byle do kupna samochodu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz